niedziela, 10 marca 2013

~ Rozdział 21 cz. II

No super, ten to sobie umie dobrać czas...
- Tak ale.. ale to nic ważnego. Może poczekać. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- W porządku no to chodź zrobimy coś do jedzenia. No chyba, że pizza? - poruszał brwiami.
- Ja nie jestem głodna. Jak chcecie to zamówcie sobie. - odwróciłam wzrok i wślizgnęłam się pod koc.
- Stało się coś? - usiadł obok mnie.
- Nie, wszystko okej. Jestem trochę zmęczona. - skłamałam.
- To  poleż sobie, ja idę coś zjeść i wpadnę do ciebie, okej?
- Jak chcesz. - wymusiłam uśmiech a on puścił oczko i wyszedł.
Wybrał sobie idealny czas na rozmowę. Spławiłam go bo niby co miałam zrobić? Powiedzieć mu, że jeszcze trzy godziny temu chciałam mu oznajmić,  że bezgranicznie go kocham i chce z nim być? A teraz? Godzinę temu całowałam się z facetem, który jeszcze kilka tygodni temu chciał mnie zgwałcić, super nie? Jestem kompletną idiotką mówiłam już? Pewnie tak.. Kilkaset razy. Ale mówię kolejny. Co mam robić? Co mam robić? Włączyłam laptopa i zalogowałam się na Skype. Miałam skrytą nadzieję, że będzie Paula i z nią pogadam. Niestety, nie było jej..  Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Doroty.
- Halo Dorotko. - powiedziałam po usłyszeniu jej cichego 'słucham'.
- Julka?! O jeju! W końcu się odezwałaś! Wszystko w porządku? Nic Ci nie jest? Stało się coś?
- Ej spokojniutko! Nic się nie dzieje. Wszystko w jak najlepszym porządku. Jak u was?
- W sumie też. Leci jakoś. Praca - dom, praca - dom.
- To świetnie. Słuchaj bo mam prośbę...
- No wal śmiało.
- Będę wybierać się do Polski. Mogłabyś przyjechać po mnie na lotnisko?
- Co?! Przylatujesz?! Cudownie! Oczywiście, że przyjadę! Głupio pytasz... - prychnęła.
- Cieszę się cholernie. Stęskniłam się już za wami. Tylko nie wiem jeszcze kiedy. Jak sprawdzę sobie bilety to dam Ci znać kiedy i o której mam lot.
- W porządku. A jak Louis?
- Super! Byliśmy nawet u jego rodziców na kilka dni. Kurde cudowni ludzie!
- Serio? A jak Mark?
- Mark? Na prawdę fajny facet. Wymieniliśmy kilka słów o mamie. Widać, że na prawdę ją kochał. Opowiadaj raczej co w Polsce?
Rozmawiałyśmy dość długo bo około godziny. Pozwalała nam na to karta, którą dał mi Lou na rozmowy zagraniczne. Dowiedziałam się dużo ciekawych rzeczy. Jednak o Pauli  nie usłyszałam ani słowa... Dorota też jej długo nie widziała i nie wie co się z nią dzieje. Jeszcze w trakcie rozmowy nie byłam pewna tego wyjazdu, ale teraz jestem pewna w stu procentach. To chyba najlepsze wyjście. Przejrzałam strony internetowe kilku linii lotniczych i dorwałam dobrą okazję za nawet przystępną cenę. Niestety wylot za dwa dni a to jest za wcześniej... Szukałam dalej i znalazłam. Lot jest 5 sierpnia o 10:00 więc mam równy tydzień. Mam nadzieję, że chłopcy zrozumieją. Jak coś to wciśnie im się jakiś kit na pewno uwierzą.
Wyszłam spod koca i zbiegłam po schodach do salonu.
- O dobrze, że jesteś. Akurat ostatni kawałek. - Lou podniósł karton z pizza w górę.
- Nie, dziękuję. - sztucznie się uśmiechnęłam i podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam sobie sok pomarańczowy i nalałam do wysokiej szklanki.
- Co ty taka zmięta? - Niall szturchnął mnie ramieniem.
- A wiesz trochę mnie głowa boli. Ale luz blues bejbe. - puściłam mu oczko i  zachichotałam. Nienawidzę sztuczności no ale co mam zrobić? Przecież nie powiem nic.
- A to gicior. Robimy coś dzisiaj? - przeleciał po nas wzrokiem. Ja jedynie wzruszyłam ramionami a oni wstrzeli pogawędkę. Po chwili rozległ się dźwięk dzwonka.
- Otworzę. - zadeklarowałam i ruszyłam do drzwi. Bez wahania pociągnęłam za klamkę i zaczęłam żałować, że się tego podjęłam. - Czego chcesz? - warknęłam.
- Chce pogadać.. - odpowiedział nieco zmieszany.
- Ale ja nie chce. - rzuciłam i chciałam zamknąć drzwi ale przytrzymał je ręką.
- Daj mi chwilę. Proszę. - nalegał.
- Już miałeś swoją chwilę! Daj mi święty spokój!
- Julka.. proszę. - złapał mnie za rękę.
- Zostaw mnie! - wrzasnęłam i usłyszałam kroki za sobą.
- Co tu się... - przerwał kiedy tylko zobaczył kto stoi za drzwiami. - Co ty tu kurwa robisz?! Wynoś się stąd i to już! - rzucił się na niego z pięściami. Próbowałam ich uspokoić ale to było na marne.
- Uspokójcie się! - krzyknęłam próbując rozdzielić ich w jakiś sposób. - Uspokójcie się! - puszczali moje krzyki mimo uszu. Okładali się wzajemnie pięściami. Zsunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać. Ogarnęło mnie ogromne przerażenie.
- Julka. - poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Liam popatrzył na mnie za chwilę później był już przy bójce. Z pomocą Louisa, który pojawił się zaraz po nim rozdzielili ich. Stali tak dobre trzy minuty i szarpali się jeszcze. Zdecydowaną przewagę odniósł Louis bo darł się na nich okropnie. Zrozumieli, że źle robią bo ogarnęli się natychmiast. Lukas odszedł a Zayn, Liam i Louis weszli do domu.
- Jula.. - zaczął Zayn i spróbował mnie objąć ale odepchnęłam go od siebie.
- Daj spokój. - odwróciłam się i poszłam do siebie.
Rzuciłam się na łóżko i biłam z myślami. Z jednej strony dlaczego tak podle się zachowałam? Przecież Zayn chciał dobrze, chciał mnie obronić. A z drugiej strony nie miał prawa na niego naskakiwać, przecież nawet nie wiedział po co tutaj przyszedł. Kurwa nie wiedział! Wszystko przez ten idiotyczny pocałunek, który w ogóle nie powinien mieć miejsca!
- Puk, puk. Mogę? - Lou wychylił głowę zza drzwi. Przytaknęłam a on zamknął za sobą drzwi i położył się obok mnie. - Nie przejmuj się nimi. Idioci.
- Lou?
- Tak?
- Jadę do Polski. - powiedziałam co spowodowało poruszenie.
- Co?! Jak to?! - niemal wrzasnął.
- Już postanowiłam. Mam samolot za dwa dni. - skłamałam.
- Nie ma mowy! Nigdzie nie lecisz! -  na jego twarzy malowało się równocześnie zdenerwowanie z przerażeniem.
- Lece! Nie zmienię zdania! Za dwa dni wylatuję.
- Powtarzam, że nigdzie Cię nie puszczę! - nie mogę w to uwierzyć ale nasza rozmowa przerodziła się w kłótnię.
- Nie masz nic do gadania! - zeszłam z łóżka. - Jak masz zamiar się powtarzać to do widzenia! - krzyknęłam wskazując palcem na drzwi.
- Wrrr. - sapnął pod nosem i z prędkością światła zniknął za drzwiami trzaskając je.
Od razu sięgnęłam po laptopa i zabukowałam bilet na wcześniejszy samolot. Dobrze, że to zrobiłam. Znając mnie jakbym to przekładała to pewnie w ogóle bym go nie zaklepała i tkwiłabym w tym martwym punkcie. Wzięłam kąpiel i przebrana w piżamę położyłam się. Włączyłam jakieś durne smętne piosenki i zasnęłam.


_____________________

Przepraszam, że tak krótko ale chciałam dokończyć ten rozdział bo ostatnio jakoś nie miałam weny.
Zdziwieni przebiegiem akcji? Tak ja trochhę też. Sama do końca nie wiedziałam jak to skończyć.
Miłej lekturki :) ♥




sobota, 2 marca 2013

~ Rozdział 21 cz. I

- Co masz zamiar zrobić? - zapytał Niall siedząc na łóżku. Puściłam to mimo uszu i kontynuowałam rozpakowywanie się.  - No co masz zamiar zrobić? - powtórzył pytanie.
- Nie wiem, nie mam pojęcia. - pokręciłam głową. Bo niby co miałam mu powiedzieć? Przecież sama do końca nie wiedziałam co mam zadecydować. Nie chcę zranić żadnego z nich. Przecież będziemy żyć w ciągłej kłótni i na dłuższą metę nie wytrzymamy pod jednym dachem. - Po prostu już sama nie wiem co mam robić. - odłożyłam bluzkę i oparłam się o ścianę przecierając dłońmi włosy.
- Julcia nie martw się. - pogładził delikatnie mnie po głowie i uśmiechnął się. - Wiesz dobrze, że się ułoży.
- Może i tak ale ja nie wiem co mam robić...
- Wybierz to co dyktuje Ci serce.
- A jeśli moje serce jest nadzwyczaj ciche? Jeżeli nie zabiera głosu bo nadzwyczajnie w świecie samo nie wie co czuje?
- Szczerze? To nie mam zielonego pojęcia a twoje pytania czasami są skomplikowane. - jego wyraz twarzy był cholernie poważny. Ale nie trwał długo po chwili wybuchnął śmiechem a ja razem z nim.
- Głupek. - szturchnęłam go i wróciłam do poprzedniego zajęcia.
     Kompletnie nie wiem co mam ze sobą zrobić. Chodzę w te i we wte po całym pokoju i nadal nic nie wymyśliłam. Już raczej wiem kogo wybiorę ale obawiam się jednego... Obawiam się, że ten drugi może tego nie zaakceptować, że zaczną się kłótnie a tego nie chce. Boję się powiedzieć co czuję nie chce nikogo zranić.. Chyba przeciąganie tego nic nie da? Przecież oni też siedzą pewnie jak na szpilkach i główkują.
- Hej. - rzucam wchodząc do pokoju Liama. - Chciałam pogadać. - dodaję siadając na łóżku.
- No hej. Dawaj. - na jego twarzy pojawia się ten cholerny uśmiech, który wcale mi nie pomaga. Wręcz przeciwnie... Siedzę wpatrując się w niego jak w obrazek. Jest słodki jak zwykle. Nawet nie przeszkadzają mi jego włosy, które są teraz znacznie krótsze niż wcześniej. Dodają mu więcej męskości. - Ziemia do Julki. - machnął dłonią przed moją twarzą i zaśmiał się.
- A a tak już, już. - zaczesuję włosy za ucho i biorę głęboki wdech. - No bo wiesz.. Dużo myślałam o naszej ostatniej rozmowie. - błądzę oczami po pomieszczeniu.
- No Jula mów. - wcale nie przestaje się uśmiechać, łapie mnie za rękę.
- Przemyślałam wszystko i chcę...
- Chcesz...?
- Chcę tylko przyjaźni z twojej strony. - mówię na jednym wydechu. Przestałam czuć jego dotyk na swojej dłoni a z jego twarzy zniknął uśmiech. - Ja.. Ja przepraszam.. - czuję jak do oczu napływają mi łzy. Chłopak wstał i podszedł do okna. - Wiedziałam, że wszystko zepsuję.. Wiedziałam.. - pociągnęłam na nosie. - Przepraszam... - mówię po raz ostatni i wstaję z łóżka w celu wyjścia.
- Nie! Julka czekaj. - znów poczułam jego dotyk. Odwróciłam się i popatrzyłam w jego, oczy które były dziwnie puste. Przytuliłam się do niego i znów się rozkleiłam. - Spokojnie mała. Nie płacz przecież nic się nie dzieje. Rozumiem twój wybór. Przecież nie mogę Cię do niczego zmusić, prawda? - zerknął  na mnie i uśmiechnął się.
- Alee... czuję się podle.
- Nie masz najmniejszego powodu. Jeżeli z nim będziesz szczęśliwa - zrozumiem. Najważniejsza jesteś ty a nnie.. - przytulił mnie i pocałował w głowę.  Przez chwilę odczułam ulgę. Poczułam jak kamień spadł mi z serca ale po drodze gdzieś obdziera mnie. Rana delikatnie piecze i nie daje spokoju.
- Nie chce Cię stracić.
- Ja ciebie tym bardziej. Przyjaciele na zawsze? - wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Przyjaciele na zawsze. - uścisnęłam ją i uśmiechnęliśmy się oboje.
Wyszłam od Liama i od razu skierowałam się do pokoju Zayna. Zapukałam i weszłam.
- Dzień dobry, mogę? - uśmiechnęłam się zamykając drzwi.
- Wybacz ale muszę wyjść. Jak wrócę to od razu do Ciebie przyjdę. - powiedział na jednym wydechu ubierając kurtkę.
- No dobra. - zdążyłam powiedzieć. Zayn pocałował mnie w czoło i wyszedł. Wyszedł? Raczej wybiegł... - Chciałam tylko powiedzieć, że Cię kocham.. - powiedziałam do siebie i wyszłam.
Jest piętnasta - o której on wróci? Chyba nie będę czekać w nieskończoność. Wróciłam do siebie i przebrałam się. Pomimo fatalnej pogody, która bardziej przypominała jesień niż lato postanowiłam wybrać się na spacer. Założyłam słuchawki i wyszłam z domu. Szłam przed siebie słuchając Kings of Leon- Sex on fire.  Zdążyłam przyzwyczaić się do tych zatłoczonych ulic Londynu. Pomimo tego iż jest tutaj taki cholerny chaos to ludzie są strasznie mili. Nie spotkałam się jeszcze z żadną osobą, która byłaby nie miła w stosunku do mnie czy do innych. Nie to co Polska. Tam każdy jest dla siebie. Nie istnieje coś takiego jak pomoc innym czy tolerancja. To jest absurd siedząc tutaj w Anglii przez długi czas jestem zaszokowana tym jak różnią się te dwa państwa. Po kilki minutach chodzenia po parku postanowiłam usiąść na jednej z ławek znajdujących się naprzeciwko stawu. Pogoda nadal była nienajlepsza chociaż przez chmury  chciało przebić się słońce.  W pewnym momencie poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Przestraszona odskoczyłam.
- Przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć. - usłyszałam męski głos. Podniosłam głowę i od razu pomyślałam o ucieczce.
-  Yhy. - wymamrałam i odwróciłam się na pięcie.
- Julka! Poczekaj. - złapał mnie za rękę.
- Puszczaj! Nie dotykaj mnie. - wyrwałam mu się.
- Przepraszam.. Chce tylko pogadać. O nic więcej nie proszę.
- Ale ja nie chce. - powiedziałam oschle.
- Daj mi tylko pięć minut, proszę. - jego wyraz twarzy wyrażał więcej niż tysiąc słów. Widać było w jego oczach smutek, żal, przygnębienie.  Zmiękłam.
- Pięć minut. - podkreśliłam i usiadłam ponownie na ławce.
- Posłuchaj.. - zaczął niepewnie. - Chce Cię przeprosić za tamto wtedy...  Jest mi cholernie głupio.. Nawet nie wiesz jak bardzo.. - wbił wzrok w jakiś martwy punkt. - Jestem kompletnym idiotą i wiem, że skrzywdziłem Cię. To nie jest tak, że jak to się stało to na drugi dzień zapomniałem o tym. Wręcz przeciwnie przez te tygodnie cały czas o tym myślałem. Zastanawiałem się co mam zrobić żebyś mi przebaczyła, żebyś chociaż ze mną porozmawiała...  To był najtrudniejszy okres w moim życiu.
- No i co ja mam na to odpowiedzieć?
- Nie musisz nic mówić.. Chce żebyś wiedziała, że żałuję. Że cholernie żałuje tego co się stało. Gdybym tylko mógł cofnąć czas gwarantuje, że to by się nie stało...
- Dlaczego to zrobiłeś? - po co ja o to pytam? Przecież nawet nie chce z nim rozmawiać.
- Nie wiem... Byłem wypity no i... Spodobałaś mi się. Gdybym nie był wtedy pijany! Cholera co mi do głowy strzeliło. - schował twarz w dłoniach. Położyłam dłoń na jego plecach. Nawet nie wiem dlaczego to zrobiłam. Po prostu odczułam, że właśnie tak muszę zrobić.  Lukas podniósł powoli głowę w górę. Nasze twarze dzieliły milimetry. Jego oczy dokładnie śledziły moją twarz. Popatrzył na moje wargi po czym spojrzał mi prosto w oczy. Nie wiem co się ze mną stało. Nasze usta się złączyły a ja dosłownie się rozpłynęłam. Jego pocałunki były powolne i delikatne jakby bał się odrzucenia. Przymknęłam oczy i wplątałam palce w jego włosy. Przyłożył dłoń do mojego policzka.
- Nie... To nie miało się stać... - oderwałam się od niego i odbiegłam. Co się ze mną stało? Dlaczego to zrobiłam? Przecież wcale tego nie chciałam. To w ogóle nie powinno się zdarzyć. 
Przecież ja go nienawidzę. Przecież zrobił mi krzywdę a mimo to... mimo to posunęłam się do tego stopnia, że dałam mu się całować. Pf! Nawet odwzajemniłam go. Jestem kompletną kretynką. 
- No siemaneczko! - usłyszałam głos Nialla kiedy tylko zamknęłam drzwi. - Gdzie byłaś?
- Na spacerze. - rzuciłam szybko i wybiegałam do siebie. Położyłam się i podkuliłam nogi. Co ja najlepszego zrobiłam? Nawet nie chce dopuszczać do siebie myśli, że coś do niego czuje. Kurwa.  Sama nie wiem co czuje. Nie chce go już widzieć na oczy, nie chce. Może jak zniknie z mojego życia to będzie lepiej? Oby..  
Po godzinie rozpaczania nad sobą usłyszałam pukanie do drzwi a po chwili do pokoju wszedł Zayn.
- No hej mała. Chciałaś pogadać?



_________________

Ha! Uwielbiam wszystko komplikować! Nie wiem kiedy  
następny ale myślę że prędko bo mam mase pomysłów :D
Tymczasem zapraszam na moje złotko, zmruż oczy i nowy just friends
do napisania misiaczki ♥