czwartek, 31 stycznia 2013

~ Rozdział 19 (Julia)

Dwa tygodnie później 

Tygodnie zleciały jak z bicza strzelił. Zayn wyzdrowiał i jest już w pełni sił. Paula ostatnio w ogólę się nie odzywa. Nie wiem co się z nią dzieję ale mam nadzieję że się odezwie za niedługo. Nie żeby coś ale zaczynam się martwić. No tak wszystko pięknie ładnie gdyby nie jeszcze sprawa z Liamem i Zaynem... Od ostatniego zdarzenia między mną a Liamem za bardzo ze sobą nie rozmawialiśmy. Przyszedł czas żeby sobie wszystko ułożyć i zadecydować kogo mam wybrać. Zayn jest w porządku. Kochany i czuły ale troszkę trudno złapać z nim kontakt zaś Liam jest cholernie słodki i miły ale obawiam się, że będzie miał dla mnie mało czasu pomimo iż mieszkamy razem pod jednym dachem.
- Gotowa?! - krzyknął Louis wynosząc nasze walizki z mieszkania.
- Już tylko się przebiorę i idę! - odpowiedziałam po czym szybko przebrałam się w przygotowane ciuchy. Dzisiaj poznam rodziców Louisa no i po części mojego ojca. W prawdzie nie jest on formalnie moim ojcem ale mama kiedyś z nim była więc jakieś związki mamy ze sobą. Czy się stresuje? Nawet nie. Stres mnie złapie dopiero kiedy zajedziemy pod dom. Zabrałam plecak i zeszłam na dół.
- Mamo, będzi mi ciebie brakować. - odparł Zayn przytulając się. - Trzymaj sie i wracajcie szybko!
- A ty dbaj o siebie i bierz te tabletki jeszcze, ok? - popatrzyłam na niego. On przytaknął a ja cmoknęłam go w policzek.
- Wy tez się nie puszczajcie i nie wywróćcie domu do góry nogami! Wracamy za pare dni więc może nic nie narobicie. - poprzytulałam każdego z lokatorów. - Hej! - pomachałam im i wyszłam.
- Julka! Zaczekaj. - z mieszkania wyleciał jeszcze Liam. - Będę cholernie tęsknił. - przytulił się mocno do mnie a ja to odwzajemniłam. Znów poczułam dziwne uczucie, które przeszyło mnie na wylot. Musnęłam delikatnie jego policzek i weszłam do auta, w którym czekał już Louis.
- No to ruszamy. - brat odpalił silnik i wyjechaliśmy.
Droga minęła dość szybko i po dwóch godzinach jazdy przez jakieś leśne tereny dotarliśmy na miejsce. Jak tylko wysiadłam z auta poczułam specyficzne powietrze. Nie było ono zabrudzone jak w Londynie. Wręcz przeciwne czyste jak łza. Dom pod który podjechaliśmy był dość dużych rozmiarów i obity był czerwonymi deskami. Klimat zdecydowanie wiejski. Nawet mi się to spodobało. Miałam dość zgiełku w mieście.
- Stresujesz się? - zapytał Louis kiedy wyciągał walizki.
- Może troszkę. - odpowiedziałam po chwili.
- Młoda. - objął mnie ramieniem. - Nie martw się. Będzie okej. Rodzice sa spoko zobaczysz. - cmoknął mnie w czoło. W tym samym momencie z domu wyleciała wysoka, ładna, zadbana kobieta.
- No w końcu jesteście! - przytuliła Louisa i pocałowała go.
- Cześć mamo! - brat odwzajemnił jej uścisk. - To jest Julka. Julka to jest moja mama Kate. - kobieta zmierzyła mnie wzrokiem. Na początku sie przeraziłam ale później wszystko minęło.
- Witaj! Ciesze się ze w końcu cię poznałam! - Kate objęła mnie i pocałowała.
- Dzień dobry. Louis dużo o pani opowiadał... - popatrzyłam kontem oka na niego a on prychnął. Fakt jest taki że nie wspomniał o niej ani słowa. Mwah, kocham go.
- Oh, to bardzo miłe! Chodźcie skarbeczki do środka na obiad. - kobieta pociągnęła mnie za dłoń i weszliśmy do środka. Urządzenie miażdży mózg! Kompletny odlot. Wszystkie meble i dodatki utrzymane były w klimacie wiejskim co sprawiało niebywale urokliwy klimat. Przez korytarz przechodziło się na wprost do kuchni, w której na środku stał drewniany stół, w okół którego stały krzesła. Na każdej ścianie znajdowały się meble. Salon nie był gigantyczny. Kanapa ze stolikiem i TV. Komoda z trunkami oraz ze zdjęciami rodzinnymi.
- Siadajcie a ja już nakładam. - Kate weszła do kuchni.
- Lou gdzie łązienka?- zaśmiałam sie. Nie wiedziałam gdzie mam pójść.
- Ym tutaj. - wskazał palcem na drzwi po lewej stronie.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się i weszłam do pomieszczenia. Załatwiłam swoją potrzebę umyłam twarz i ręce. Zgasiłam światło i wróciłam do kuchni. Na stole stały talerze ze spaghetti.
- Mmm.. pięknie pachnie. - stwierdziłam widząc obiad.
- Myślę, że będzie Ci smakować. - kobieta uśmiechnęła się. - Siadajcie.
Jak rozkazała tak zrobiliśmy. Usiedliśmy oboje przy stole i pochłonęliśmy w błyskawicznym tempie potrawę.
Po obiedzie nadal siedzieliśmy przy stole tylko już z kubkiem kawy.
- Co nowego u chłopaków? - pani Kate zwróciła się do Louisa.
- W porządku. Zayn rozchorował nam się dwa tygodnie temu. Ale na szczęście mieliśmy Julkę, która nam niesamowicie pomogła. - puścił mi oczko i upił trochę napoju.
- Już mi tak nie słodź. - machnęłam ręką. No właśnie Zayn! Miałam do niego zadzwonić jak dojedziemy.
- Zaraz wracam. - puściłam zalotny uśmieszek i wyszłam przed dom. Wyjęłam telefon i wykreciłam numer do Zayna.
- No hej mała. - przywitał się.
- Hej. My już dojechaliśmy, wszystko w porzadku. A ty jak się masz? Leki wziąłeś?
- Hehe, nie martw sie. Wszystko wziąłem.
- To mi się podoba.  Co robicie?
- Własnie przyszedł Gary z Xboxem i będziemy grać!
- O wy.
- No niestety ale przegapisz grę w NBA K12!
- Zabije! - zaśmiałam się. - Jak wrócę to na pewno trzeba to powtórzyć.
- Oczywiście.
- Dobra ja kończę. Pozdrów chłopaków.
- Okej, dziękują i też pozdrawiają.
- Nie naróbcie głupot. I pamiętaj o lekarstwach!
- Dobrze, dobrze. Trzymaj się. Pozdrów Louisa i jego rodziców.
- Okej, hej.
- Cześć młoda.
Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Oparłam się i zaciągnęłam sie świeżym powietrzem. Właśnie przed dom przyszedł Louis. Podał mi kubek kawy i usiadł obok mnie.
- Podoba się? - zapytał po chwili.
- Tak. Jest cudownie. - uśmiechnęłam się i zanurzyłam usta w kawie.
- To jeszcze nie wszystko. Zaraz dam Ci ciuchy przebierzesz się i gdzieś Cię zabiorę.
- Lou.. Mam się bać? - zaśmiałam się.
- Ta jasnee. - poczochrał mnie po włosach a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
Po wypiciu kawy odnieśmy kubki i Louis pokazał mi mój nowy pokój.  Był niewielkich rozmiarów w jasnych kolorach. Dębowa podłoga idealnie kontrastowała z meblami. Łóżko stało pod lewą ścianą.
Na ścianach wisiały obrazy głównie z motywem konnym.
- Proszę. Jak się przebierzesz zejdź na dół.- brat podał mi rzeczy i wyszedł.
Od razu je obejrzałam. Po co mi takie ciuchy?! Nie ważne, prędko ubrałam spodnie, buty, koszulkę oraz bezrękawnik i zbiegłam na dół. Wyszliśmy razem z Louisem a dom. To co zobaczyłam przeszło moje wyobrażenie. Stała tam wielka stajnia. A w  boksach stały konie. Zamarł mi dech w piersiach. Uwielbiam konie, jak byłam młodsza jeździłam z tatą do rancza, które znajdowało się jakieś 10km od naszego domu.
Podeszłam do pierwszego boksu i pogłaskałam konia o kasztanowym kolorze. Jego oczy były czarne ale jednocześnie uśmiechały się.
- To jest Piorun. - Louis stanął obok mnie. - Najlepszy koń jaki może być w tej stajni. Parę razy ojciec wygrał na nim zawody.
- Jest piękny. - nadal go głaskałam..
- Patrz tutaj.
Podeszliśmy do boksu obok. Stała w nim biała klacz. W jej oczach nie widziałam takiej radości jak u Pioruna. Były smutne, pełno w nich było rozpaczy.
- Persefona. - oznajmił Louis. - Nie udało nam się jej jeszcze ujeździć. Nadaje się bardziej na wybieg. Nie chce nikomu zaufać. - dodał po chwili próbując ją pogłaskać ale ta odwróciła łeb.
- Biedna. - wyciągnęłam niepewnie dłoń próbując ją pogłaskać. Uległa. Położyłam dłoń na jej łbie Louis aż zaniemówił.
- Coś ty jej zrobiła? Nigdy jeszcze nie dała się tak długo dotykać.
- Sama nie wiem. Wyczuwa dobrych ludzi, przykro mi. - wytknęłam język w jego stronę.
- Chodź dalej. - minął mnie. Ja jeszcze pogłaskałam Persefonę.
- Wrócę tutaj. - pocałowałam ja i poszłam za Louisem.
Pokazał mi resztę koni. Były naprawdę cudowne ale i tak moje serce zdobyła Persefona i Piorun. Wyszliśmy ze stajni i usiedliśmy na ogrodzeniu od wybiegu. Louis wyjął telefon i dzwonił do kogoś.
- No siema. Jesteś w Londynie czy w domu?
- .....
- O świetnie. Przebieraj się i wpadaj do mnie. Jestem z Julką.
- .....
- Okej, czekamy.
- Z kim gadałeś? - zapytałam kiedy schował telefon.
- A  zobaczysz zaraz. - pstryknął mnie w nos i zeskoczył. - Chodź uprzątniemy konie i osiodłamy.
- Jedziemy na przejażdżkę? - emocje sięgają zeeenituuu!
- Owszem. - puścił mi oczko i po chwili zatopiliśmy się w głębi stajni.
Louis wziął swojego konia Mustanga. Z racji tego że Persefona nie  była ujeżdżana wzięłam Pioruna. Wyszliśmy z nimi przed boksy i zaczęliśmy przygotowywać do jazdy. Nałożyłam Piorunowi ogłowie,  czaprak oraz siodło.
- Hoho! Kogo ja widzę! - do stajni wszedł Thomas. Tak Thomas z SuperDziesiątki.
- Thomas! - przywitałam się z nim i przytulilismy się do siebie.
- Mała ty będziesz jeździć? - zmierzył wzrokiem mnie i konia.
- No a co? Nie pasuje? - zaparłam się o biodra.
- Nie no wszystko ok! - zaśmiał się.
- Dobra chodźcie! - pośpieszył nas Louis.
Zarzuciłam wodzę do tyłu założyłam kask i wyprowadziłam Pioruna przed stajnię. Louis wsiadł na Mustanga, Thomas na swojego Kasztana. Dosiadłam swojego konia i wyjechaliśmy w teren.




____________________

No i kolejny rozdział :) Choroba Zayna to już przeszłość. Teraz został jeden problem: Kogo wybierze Julka? Zayna czy Liama? Na to będziecie musieli poczekać :) !
Nowy rozdział również na drugim blogu. (klik)

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 18 (Julia)

- Łee weź ją!
- Fuu, patrzcie jak się ślini.
- Ej bo kanapa będzie mokra! - przekrzykiwali się wzajemnie.
- Dajcie jej spokój, niech sobie śpi. - odparł Liam kładąc się obok.
Oczy  miałam zamknięte ale  kontrolowałam wszystko co się działo wokół mnie.
- Możecie być cicho do cholery jasnej?! - postanowiłam im przerwać dyskusje.
- Przepraszamy. - odpowiedzieli zgodnie.
- Idioci. - wybuchnęłam śmiechem i nakryłam się kocem ponad głowę.
- Chodź zaniosę Cię do twojego pokoju. - zaproponował Liam.
- W twoim stanie? - oburzyłam się. - Pierdykniemy gdzieś na schodach i tyle z tego wszystkiego..
- Julka! Trzeźwy jestem głupolu. - ściągnął ze mnie koc.
- No dobraa... - chłopak wziął mnie na ręce. - A wy też do spania! I to raz!
- Jeszcze chwile posiedzimy, ok? - odparł Harry.
- Okay, ale macie być cicho bo Zayn śpi. - pogroziłam im palcem.
Zgodnie przytaknęli a ja z Liamem poszliśmy do mnie. Chłopak rzucił mnie na łóżko i usiadł obok.
- Jak było? - zapytałam poprawiając włosy.
- W sumie spoko. Szkoda, że nie było Cię z nami. - w jego głosie można było usłyszeć nutkę smutku.
- Wiesz jakoś nie miałam ochoty siedzieć z nimi wszystkimi.. Sam wiesz o co chodzi.. - przewróciłam oczami.
- No tak rozumiem. A tak w ogóle... Jak się z tym czujesz?
- Lepiej. Nie chce o tym myśleć. Nawet wspomnienia bolą.
- Faktycznie, niepotrzebnie pytałem..
- Ej, spoko loko. - szturchnęłam go w ramię. - Idę się przebrać, poczekasz?
- Okej.
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej swoją piżamę i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i po wytarciu przebrałam się. spięłam włosy i wyszłam do Liama.
Nie uwierzycie, ale spał sobie w najlepsze. Pewnie był zmęczony dzisiejszym dniem. Postanowiłam go nie budzić. Zdjęłam mu tylko buty i spodnie. Położyłam się obok niego i przykryłam nas kołdrą.
Sama byłam zmęczona więc odwróciłam się plecami do Liama i zasnęłam.

Obudziłam się czując czyjś dotyk na moim ciele. Wystraszyłam się i zerwałam się z łóżka.
- Julka, wszystko w porządku? - równie wystraszony Liam usiadł na łóżku.
- Poczyłam czyjś dotyk na ciele no i... - nie mogłam dokończyć. Poczułam wewnętrzną blokadę. Momentalnie uderzyła we mnie fala wspomnień związana z Lukasem.  Nie mogłam złapać tchu.
- Juluś.. Chodź tutaj. - chłopak pociągnął mnie za rękę. - Nic Ci nie grozi, spokojnie. - położył się za mną i objął mnie swoimi dłońmi. - Nie skrzywdzę cię. - pocałował mnie w głowę i ścisnął jeszcze mocniej. Poczułam ulgę. Wiedziałam, że nic mi się już nie stanie. Nie muszę się martwic tym co mój partner może zrobić. Nie bałam się kolejnego kroku. Obróciłam się przodem do Liama i wtuliłam się w jego ramiona. Próbowałam jeszcze zasnąć ale nie udawało mi się to.
- Liam, śpisz? - wyszeptałam nadal wtulonna w jego tors.
- Nie. Co sie dzieje?
- Nie mogę zasnąć. - uniosłam głowę i położyłam ją naprzeciwko głowy mojego towarzysza.
- O czym myślisz?
- Nie wiem. Boje się ale czuję się bezpiecznie będąc tutaj z Tobą.
- Czyli mam czuć sie wyjątkowo? - zaśmiał się cicho.
- Oj tam, nie przesadzaj. - pstryknęłam go w nos.
- Lubie Cię mała. - na jego twarzy pojawił się naaajpiękniejszy uśmiech.
Nic nie odpowiedziałam. Uśmiechnęłam się i zbliżyłam sie do niego znów wtulając się w jego tors.

Perspektywa Liama...

Leżeliśmy już dość długo. W prawdzie to ja leżałem, nie wiem jak Julka. No właśnie Julka.. Ta dziewczyna ma w sobie coś co pociąga mnie. Nie znamy się długo i nie spędziłem z nią tak dużo czasu żeby jej to śmiało  powiedzieć. Ale nie umiem w sobie tego dłużej dławić. Chce jej o tym powiedzieć ale nie umiem zebrać w sobie sił. Zresztą... Widziałem jak patrzy na Zayna i ona dla niego obojętna też raczej nie jest. Niall traktuje ją tylko jak przyjaciółkę to na pewno. On nigdy nie znajdzie sobie chyba żadnej dziewczyny.
- Julka, śpisz? - wyszeptałem do jej ucha.
- Niestety nie. - mówiąc to wysunęła się w górę i połozyła głowę obok mojej.
- Teraz ja  nie mogę zasnąć. - uśmiechnęłem się a ona to odwzajemniła.
- O czym myślisz? - zaśmiała się. Powtórzyła dokłądnie to samo o co ja zapytałem ją wcześniej.
- Sam nie wiem. Poznałem niedawno fajną dziewczynę. I chyba coś do niej zaczynam czuć.
- Dlaczego jej tego nie powiesz?
- Boje się. Mam wrażenie że ona nie odwzajemnia tego uczucia. Co mam robić? - może to dziwnie brzmi ale mam nadzieję, ze da mi wskazówki jak poderwać samą siebie.
- Bądź czuły wobec niej. Praw jej komplementy, kobiety to lubią. A w końcu powiedz jej co czujesz.. - jej słowa tak płynnie wychodziły z jej ust że nie mogłem się oprzeć. Wpiłem się w jej usta. Na początku lekko je musnąłem a później nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Nie odrywałem od siebie naszych ust, Julka odwzajemniała pocałunki. Jej słodkie usta rozpalały mnie. Ale nie na długo. Jula oderwała się ode mnie.
- Przepraszam.. - wyszeptałem.
- Nie przepraszaj.
- Po prostu to ty jestes tą dziewczyną. To do Ciebie zaczynam coś czuć. - przejechałem dłonią po głowie.
- Ale jak to? - odparła lekko zmieszana.
- No po prostu. Jesteś chodzącym ideałem. Nie mogę Ci sie oprzeć. Przyciągasz mnie do siebie i nie mogę się uwolnić od Ciebie.
- Nie wiem co mam powiedzieć...
- Nie musisz nic mówić. Zdaję sobie sprawę z tego, ze możesz nie odwzajemniać mojego uczucia.
- Liam. Proszę skończymy o tym gadać. - zerknęła na mnie błagalnym wzrokiem. O dziwo musnęła moje usta. - Dobranoc. - wyszeptała ponownie wtulając się w moje ramiona.
No to jestem spalony. Jutro na pewno będzie się dziwnie zachowywać wobec mnie. Pewnie będzie mnie unikać. Brawo ja, zawsze umiem wszystko zepsuć.

Perspektywa Julii...

Obudziłam się słysząc jak krople deszczu tłuką się o parapet. Przetarłam grzbietem dłoni oczy i obróciłam się na plecy. Liam nadal spał. Była godzina 10. Dziwna sytuacja była w nocy. Czy on na prawdę coś do mnie czuje, czy to skutki picia alkoholu? Nie mam pojęcia. Ale to strasznie dziwne uczucie kiedy całuje Cie dwóch chłopaków a ty zupełnie  nie wiesz co masz robić. Tak było z Zaynem i tak jest z Liamem. Nie wiem co mam o tym myśleć. Wiem jedno - muszę teraz wstać i zjeść porządne śniadanie bo zaczyna mi burczeć w brzuchu. Zeszłam z łóżka i weszłam do łazienki. Zaliczyłam poranną toaletę i czas się przebrać. Wyjęłam z szafy ciuchy i wślizgnęłam się ponownie do łazienki aby się przebrać. Szczerze mówiąc przypadkowo wpadłam na ta bluzę no ale cóż. Idealna na ostatnie czasy. Wytuszowałam delikatnie rzęsy i po cichu wyszłam z pokoju.
Zajrzałam do pokoju Zayna, Nie spał. Był odwrócony w stronę drzwi i uśmiechnął się kiedy tylko postawiłam krok za progiem.
- Hej! Jak się czujesz? - usiadłam obok niego kładąc rękę na czole. -  Gorączki już w prawdzie nie masz.
- Już lepiej. Trochę boli mnie głowa i nie mam sił. - przewrócił się na plecy i podniósł tak że siedział oparty o ścianę.
- To  dobrze. Zaraz przyniosę Ci kanapki i herbatę.
- Kanapek nie chce a herbatkę poproszę.
- Masz zamiar się kłócić? - unisłam delikatnie jedną brew w górę.
- Kanapki i herbatę poproszę. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Zaraz wracaam. - odparłam i wyszlam z pokoju.
W kuchni siedział juz Harry z Louisem. Wyglądali koszmarnie. Cali bladzi i kompletnie wypompowani z emocji.
- No dzień dobry! - krzyknęłam wchodząc do pomieszczenia i klepnęłam Harrego w plecy. - Jak się czujecie misiaczki?
- Ałć. - jęknął Harry i schował głowę w dłoniach.
- Widzę, że nie za ciekawie. - zaśmiałam się pod nosem. - Nie martwcie się zaraz wam pomogę.
- Pomożesz nam jak pójdziesz do sklepu po wodę. - dodał Louis patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
- Nie ma mowy. Pada deszcz a ty mi karzesz wychodzić! Zapomnij. - urwałam i odwróciłam się na pięcie w stronę lodówki. Wyjęłam jakieś serki i wędlinę. Zrobiłam chłopakom po
 kanapki i Zaynowi 4. Był chory więc ulga mu się należy. Szybko zaparzyłam herbatę i położylam talerz z kubkiem na tackę.
- Wy macie tutaj. - pokazałam palcem na dwa taleerze i dwa kubki.
- A tamto? - Harry podniósł głowę.
- To jest dla Zayna.
- Ej to nie fair. Czemu zanosisz mu jedzenie do pokoju? - oburzył się i chyba zapomniał o kacu bo zdecydowaniee lepiej wyglądał i miał siłe żeby się ze mną droczyć.
- Jest chory idioto.  Nie bedzie schodził na dół. - klepnęłam go jeszcze raz w plecy.
- Oh! No faktycznie, chory! Louis chodź idziemy też do niego! - krzyknął ciągnąc mojego braciszka za rękę.
- Nie, nie idę nigdzie. Nie mam sił. - położył głowę na ladzie i tyle z niego.
- Dobra to chodź laska idziemy sami. - złapał mnie pod rękę. - Fajna bluza!
Zaśmiałam sie sama do siebie. Po chwili już staliśmy w pokoju Zayna. Położyłam tackę na szafce obok łóżka. Zayn miał małe problemy ze zjedzeniem ale udało się.
- To wy sobie pogadajcie a ja idę na dół. - zabrałam tackę.
- Dzięki Jula. - odparł Zayn kiedy otwierałam drzwi.
- Nie ma za co, do usług.
Włożyłam naczynia do zmywarki i postanowiłam coś ugotować. Coś odpowiedniego na kaca i chorobę. Hmm. ROSÓŁ! Rosół idealny pomysł. Od razu przystąpiłam do pichcenia. Godzinkę później obiadek był gotowy. Nałożyłam chłopakom i przygotowałam w jadalni. Wzięłam telefon w dłon i wystukałam sms.

 Obiad gotowy czeka na stole.

Wybrałam opcje wyślij do wielu. Sms wysłany do: Louisa, Nialla, Harrego i Liama.
Zanim się obejrzałam wszyscy zbiegli na dół. Usiedli przy stole i niemal w minute pochłonęli cały rosół.
- Co to było?! - zaapytał Niall kończąc zupę.
- Rosołek. - odparłam wyszczerzając się.
- Rosołek? - popatrzył na mnie Harry.
- Taka zupa, bardzo tradycyjny posiłek w Polsce.
- Aaa! Jest genialny. I uzdrowicielski. - zasmiał się Niall.
Chłopcy dyskutowali na temat mojego rosołu a ja nałożyłam jeszcze jedną porcję i zaniosłam Zaynowi.
- Smacznego. - powiedzialam podając mu miskę do rak.
- Co to jest? -  zaciągnął zapach unoszący się nad rosołem. - Świetnie pachnie.
- Rosół. Nie pytaj o szczegóły po prostu jedz. Pomoże Ci. 
Chłopak wziął się za konsumcję. Chyba mu smakowało bo zjadł to równie szybko jak reszta. 
- Pyszne. - podsumował podając mi miskę. - Dziękuję bardzo.
- Nie ma za co głupolu. - pstryknęłam go w nos. 
- Przepraszam ale chyba pójdę spać bo jestem trochę zmęczony.
- Jasne, nie ma problemu. Śpij dobrze. Obudzę Cię później. - nakryłam go kołdrą i pocałowałam w policzek.
- Dziękuję. - dodał zamykając oczy.
Zebrałam wszystkie rzeczy i zeszłam. Chłopcy jak siedzieli przy stole tak siedzą nadal. Uśmiechnęłam się w ich stronę i podeszłam do wysepki. Włożyłam naczynia do zmywarki i sięgnęłam po miskę, też mam ochotę na rosół. Wzięłam chochelkę i podniosłam pokrywkę z garnka. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
- Gdzie jest rosół?! - wrzasnęłam na całą kuchnie, chłopcy popatrzyli na mnie i od razu wybiegli z pomieszczenia.



_______________

Ferie mi się kończą więc  kolejny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu.
Rozdziały będą dodawane raz w tygodniu. Chyba, że będę mieć czas.
Do napisania :*

wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 17


Trzy godziny szybko nam zleciały przy oglądaniu jakichś seriali, z których i tak rozumiałam 1/3 tego co mówili. Co jak co ale moi chłopcy byli mistrzami w oglądaniu seriali. Mi już nawet nie chciał się patrzeć na ten ekran a oni jeszcze bardziej się nakręcali losami bohaterów. Typowe baby... W końcu nadszedł czas żeby się zbierali do Garego. Siedziałam na sofie a chłopcy krzatali się po domu i szukali jakichś ciuchów. Po parudziesięciu minutach byli już gotowi do wyjścia.
- Mała. Trzymaj się! Jak będzie Ci się nudzić to dzwoń od razu. - Louis pocałował mnie i objął ramieniem. - A ty. - zwrócił sie do Zayna. - Masz się o nią troszczyć. A jak nie to.. nogi, ręce, mózg na ścianie. - wyszczerzył się.
- Tak jest panie kapitanie. - Zayn uśmiechnął się do Louisa.
- Miłej zabawy. Pozdrówcie Garego! – zamknęłam za nimi drzwi. Zdołałam tylko zobaczyć jak wsiadają do samochodu Harrego i odjeżdżają. Przeszłam do kuchni gdzie nalałam sobie ulubionego soku pomarańczowego i usiadłam na wysepce.
- No to co robimy? – mój towarzysz tez nalał sobie soku i oparł się o blat zaraz obok mnie.
- Hmm.. Nie mam pojęcia. Jakies propozycje? – zerknęłam w jego stronę.
- W sumie to za bardzo nic mi nie przychodzi do głowy ale jest ładna pogoda więc możemy trochę popływać. Bo  raczej za późno na opalanie. – zrobił smutną minkę na co oboje wybuchliśmy śmiechem.
- W sumie to dobry pomysł. Jeszcze słońce mocno świeci więc można śmiało wskakiwać do wody. – między zdaniami wyjrzałam za okno po czym zeskoczyłam z wysepki.
- To co? Za 10 minut na tarasie? – chłopak odłożył szklankę na blat.
Kiwnęłam głową  i wybiegłam do góry. Kiedy tylko wbiegłam do pokoju od razu poczułam się nieswojo. Czułam, że Lukas tutaj jest i że znów… że znów.. znów chce to zrobić. To uczucie było bardzo bolesne więc czym prędzej przebrałam się i zabierając ręcznik z szafki zeszłam na dół. Po drodzę zdążyłam spiąć włosy w niedbałego koka. W kuchni nie było Zayna więc weszłam na taras.
- Szybko. – chłopak popatrzył na zegarek. – 5 minut. Dobry czas ale jednak nie zdążyłem przynieść coś do jedzenia.
- Do jedzenia? - zapytałam.
- No tak. Aha, wolisz sok czy piwo? – odwrócił się na pięcie przy wejściu do domu.
- Piwo.
- Okej, zaraz wracam.
Piwo? Łe przecież nawet nie chce mi się pić. Nie wiem z jakiej racji poprosiłam o browara.. Mniejsza o to będę go pić powolutku bo jeszcze mnie chwyci i nie będzie za ciekawie.. Rozłożyłam w międzyczasie  koc, który został po wczorajszym posiedzeniu a na nim dwa ręczniki, mój i Zayna. Położyłam się i założyłam okulary. Było chyba pare minut po szesnastej a słońce nadal świeciło jak w południe kiedy góruje w Zenicie. Uwielbiam takie lato. W prawdzie tutaj w Londynie na lato trzeba poczekać dość długo, bo przeważającą pora roku jest jesień.  Ta bardziej mokra jesień… Nie lubię takiej pogody no ale raczej da się przyzwyczaić! W końcu mam tutaj zostać na stałe. Po chwili Zayn wrócił do ogrodu i odłożył  chipsy oraz piwa. Położył się obok nie.
- Świetna pogoda.
- Świetny temat do rozmów. –  zaśmiałam się.
- Przestań się ze mnie śmiać! – zaczął mnie delikatnie łaskotać.
- Zayn! Zayn! Wszystko tylko nie łaskotki proszę! – jęczałam między śmiechem a łzami.
- Ooo! Masz łaskotki? Świetny atak na przyszłość. – zaśmiał się po czym skończył mi dokuczać w końcu nie chciałem raczej żebym sie na niego złościła.
- No! Dziękuję! – położyłam się ponownie na plecach przekręciłam głowę w jego stronę.
- Pijemy? Pływamy? – oparł się na łokciu.
- Pływamy. Pijemy. - wyszczerzyłam się i podałam mu rękę. Oboje wskoczyliśmy do basenu. Woda nie była zimna, wręcz przeciwnie była dość ciepła. Nic  dziwnego w końcu przez cały dzien świeci słońce. Nie wiem od czego mogłam zacząć rozmowę. Chciałam tak dużo wiedzieć, że nie wiedziałam co jest ważniejsze. Jest dość dużo rzeczy, o których nie wiem a raczej chciałabym wiedzieć. Na szczęście  niezręczną ciszę przerwał Zayn.
- Yy.. Julka wiesz co? - jego głos był niepewny i udało się w nim wyczuć nutkę niepokoju.
- Co jest? - podpłynęłam w jego stronę.
- Trochę źle się czuję.  - przejechał dłonią po czole.
- Co? Ale co ci jest? Co cię boli? - nie ukrywam, że trochę się wystraszyłam.
-  Głowa mnie zaczęłą strasznie boleć. I troszkę osłabłem. Nie wiem co się dzieje.
- Miałeś jakieś problemy ze zdrowiem ostatnio?
- Nie. Z reguły rzadko choruje.
- No dobra. To wychodzimy, polozysz sie a ja spróbuje coś zorganizować.
- No dobra.. - Zayn ociężałym krokiem wspiął się po drabince z basenu. Zaraz po nim wyszłam ja i łapiąc go pod rękę weszliśmy do domu.
- Okej usiądź sobie. Pójdę po ręcznik to się wytrzesz i położysz. - jak powiedziałam tak zrobiłam. Z ogrodu zabrałam koc z ręcznikami i piwa. Ręcznik rzuciłam Zaynowi a piwa schowałam do lodówki. Chłopak połozyl się a ja usiadłam obok niego.
- Teraz powiedz mi gdzie macie termometr? - przyłozyłam dłoń do jego czoła, było rozpalone.
- W drugiej szafce od góry nad lodówką.
Faktycznie był tam termometr więc wyjęłam go strzepałam i włożyłam Zaynowi pod pachę. W między czasie założyłam sobie jakiś duży t-shirt, który wisiał na krześle. Pamiętam, że Niall miał wczoraj go ubranego więc nawet nie wahałam się z założeniem.
- O cholera! - złapałam się za głowę. - 39*C! Od czego?! - nie czekałam nawet na odpowiedź w końcu raczej bym sięnie dowiedziała. Wyciągnęłam z szafki ścierkę i zamoczyłam ją w zimnej wodzie. Lekko wycisnęłam z niej wodę po czym zrobiłam zimny okład Zaynowi. Zmieniałam okłady co parę minut starając się zbić trochę temperaturę.
- Zayn, numer do lekarza. Potrzebuje numer do jakiegoś lekarza. -   lekko spanikowałam i sięgnęłam po telefon który leżał na stole. - Twój?
- Tak. Masz tam w kontaktach ' Michael'. Zadzwoń do niego i powiedz mu co się dzieje.
- Dobra okej.
Odblokowałam klawiaturę i wybrałam numer do Michaela.
- Dzień dobry.  Z tej strony Julia Jawor.  Jestem koleżanką Zayna.
- Cześć, cześć. Co się dzieje?
- Mamy mały problem. Zayna dopadła wysoka gorączka. 39*C.
- Kurcze, nie dobrze. |Rób mu zimne okłady a ja zaraz przyjadę.
- Już zaczęłam robić okłady. Dobrze w takim razie czekamy.
- Do zobaczenia, cześć.
- Do widzenia.
Odetchnęłam z ulgą, że on zaraz przyjedzie ktoś kto się na tym zna bardzie niż ja.
- Za chwilę bedzie.
- To dobrze.
- Kim on jest?
- Dobry przyjaciel no i lekarz.
- Czyli jednak masz przyjaciół poza chłopakami? - uniosłam brew.
- Nie dogryzaj mi. - dźgnął mnie nogą w pplecy.
- No przepraszam ale przeciez mówiłeś...
- Nie ważne. Dowiesz się w swoim czasie. - powiedział to dosc stanowczo więc nie chciałam drążyć tego tematu.
- No dobrze już dobrze!

30 minut później

- Tak  jak myślałem. Grypa. W tym czasie dużo ludzi choruje, panuje jakaś zaraza i trudno ją opanować. Przepisze leki i tydzień w łóżku.

- Alee..
- Bez żadnego Ale. - przerwałam Zaynowi. - Lekarz mówi tydzień to ma być tydzień.
- Oo. To mi się podoba. - Michael zaśmiał się.
- Okropna jesteś! - Zayn wystawił mi język.
- Ej! Chowaj ten język bo  nas zarazisz. - schowałam twarz w rękach. Wszyscy zaczęłiśmy się śmiać a po chwili leciały tylko komentarze typu ' Ble ' , 'Łe'. - Może zrobić panu herbaty ewentualnie kawy lub coś zimnego? - zaproponowałam.
- Po pierwsze nie pan. Michael bądź Mike. - wyciągnął dłoń w moją stronę. - Po drugie masz sok pomarańczowy?
Zayn parsknął śmiechem.
- Też pytanie! Ona pije go litrammi!
Zaśmiałam się i weszłam do kuchni. Nalałam do dwóch szklanek sok pomarańczowy a dla Zayna zrobiłam herbatę. Na poczatek zaniosłam szklankę dla Michaela i dla Zayna a później wróciłam się po moją i usiadłam obok chłopaków. Dyskutowaliśmy około godziny. Mike troszkę napomniał o sobie. Był lekarzem specjalizującym się chorobami wewnętrznymi. Ma 28 lat i mieszka jakieś 5km od nas. Mieszka sam i ma uroczego psa, którego zdjęcie pokazywał mi na telefonie. Ogólnie - miły z niego facet jak na tyle znajomości. Czas pędził szybko i nasz doktorek musiał  się zbierać. Spakował wszystkie swoje rzeczy, wypisał receptę i pożegnał się z nami. Przypomniał Zaynowi o tygodniowym lezeniu i o antybiotykach na co oczywiście zapewniłam go że tak będzie. Dochodziła 18 więc postanowiłam zadzwonić do Louisa i zapytać jak się bawią. Sięgnęłam po telefon i odblokowałam go. Na ekranie wyświetliło mi się  17 nieodebranych połączeń i 5 wiadomości.
Wszystkie praktycznie od Louisa i Nialla. Dwa połączenia i sms od jakiegoś obcego numeru. Wybrałam numer brata i zadzwoniłam.
- No w końcu!! Co jest z tobą? Stało się  coś? Dlaczego nie dobierałaś?! Martwiłem się! - jego pytania wlatywały w moje ucho jak rakiety ale zaraz po analizowaniu w mózgu wylatywały drugim uchem.
- Uspokój się. Mi nic nie jest. Ale Zayn jest chory.
- Chory? Ha! Jest lato. Jak może być chory? - parsknął śmiechem.
- Normalnie. Jakaś grypa czy coś. Sytuacja jest już w sumie opanowana. Dzwoniłam po lekarza i przepisał lekarstwa, które wykupisz. - zaśmiałam się szyderczo.
- Naciągara!
- Ej! To brzmi dwuznacznie haha.
- No tak faktycznie haha. - zaczęliśmy się oboje śmiać.
- Dobra kończe.

- Okej, my będziemy za niedługo. Gary o Ciebie pytał.
- Powiedz mu, że wpadnę do niego na pewno. I pozdrów wszystkich.
- Spoczko foczko. Trzymajcie się.
- Hej.
Rozłączyłam się i weszłam do salonu. Chciałam zaproponować Zaynowi żeby przeniósł się do swojego pokoju ale ten w najlepsze spał. Nie miałam serca go budzić ale chłopcy zaraz wpadną więc lepiej żeby teraz wstał niżeliby później. Położyłam się obok niego i przejechałam dłonią po jego głowie.
- Wstawaj. Położysz się do siebie i zaśniesz.
- Nie chce mi się.
- No chodź a nie gadaj. – pstryknęłam go w nos i wstałam.
Zayn usiadł na łóżku i zaraz po tym jak przetarł oczy powoli wstał. Tak mi się go szkoda zrobiło, że od razu podeszłam do niego. Swobodnie oparł się o mnie ale po paru krokach musieliśmy przerwać nasze manerwy bo był za ciężki. Odsapnęliśmy chwilkę i wróciliśmy do naszej wydaje się niemającej końca podróży na piętro. Po paru minutach i paru przerwach dotarliśmy do pokoju. Na pierwszy rzut oka bardzo mi się spodobał. Miał wszystko co potrzebne. Łóżko, szafkę, szafę, biurko  i telewizor. I co najważniejsze. Panował idealny porządek. Jak na faceta gigantyczny plus i 1:0 dla Zayna.
- Połóż się. Zaraz wrócę do ciebie z herbatą i na dole znalazłam jakieś witaminy. - nakryłam go kołdrą po same uszy i zbiegłam na dół. Zabrałam miskę z zimną wodą i szmatką a w drugą rękę chwyciłam kubek i paczkę z tabletkami. Powolnym i chwiejnym krokiem doszłam do pokoju. Zrobiłam kolejny okład i podałam mu tabletkę i herbatę do przepicia. Chłopak łyknął wszystko jak kazałam.
- Ja znikam. Ty odpoczywaj w razie potrzeby wołaj. - cmoknęłam go.
- Julka. - odwróciłam się do niego.
- Tak?
- Dziękuję. - delikatnie sie uśmiechnął.
- Nie ma za co. - odwzajemniłam uśmiech i zniknęłam za drzwiami.
Zeszłam na dół i posprzątałam troszkę. W sumie nie było syfu ale nie mogłam usiedzieć na miejscu spokojnie. Nalałam sobie piwa do szklanki i usiadłam na wysepce włączając laptop, który wzięłam z góry. Tradycyjnie przeglądnęłam pocztę i facebooka. NIC NOWEGO. Włączyłam skype jak zwykle o tej porze Paula powinna jeszcze być. No tak, nie myliłam się. Kliknęłam na jej zdjęcie.
- O cześć kochanie! - powitała mnie a zaraz po tym pojawiła się jej urocza mordeczka. 
- No hej, hej! - posłałam jej buziaka. - Co nowego?
- Kurde no w sumie nic. Troszkę kiepsko ale nie wpadnę do Ciebie. 
- Jak to? Dlaczego? - zrobiło mi się troszke smutno.
- Sama zobacz. - przechyliła laptop w dół ukazując swoją nogę w gipsie! 
- Jeejj.. Co sierotko zrobiłaś?
- A nie denerwuj mnie nawet. Michał zaproponował naukę jazdy na deskorolce no i widzisz jak się to skończyło. - obie się zasmiałyśmy.
- Jak długo będziesz go nosić?
- 3 tygodnie. - skrzywiła się. - Później kontrola no i nie wiadomo..
- Ać. To sporo czasu.  Obyś szybko z tego wyszła i obyśmy sie zoobaczyły!
- Don't worry, be happy! - wyszczerzyła się.
- Here's  little song I wrote
  You might  want to sing  it note for note
  Don't worry, be happy! 
- Yyy. Julka nie wiedziałam że masz tak... hm meski głos. 
- Y Paula też chciałabym wiedzieć skąd ten męski głos. - wystraszyłam się bo przeciez Zayn spał a nikogo nie było więcej ze mną. 
- Julka! Czy mogłabyś mówić po angielsku bo trochę za bardzo nie znam twojego języka. -  z cienia wyłowił się roześmiany Niall.
- Cholera! Niall zabije Cię. - wydarłam się wjego stronę.Oczywiście po angielsku.
- Dobra, dobra. Później. Z kim gadasz? - przysiadł sie do mnie. 
- Paula, to Niall. Niall this is Paula my friend. - przedstawiłam ich sobie.
- Hej, miło mi Cie poznać. Julka duzo o tobie mówiła. - mówiąc co Niall szturchnął mnie noga. Kłamczuch, przeciez nawet słowem o Pauli nie wspomniałam. Haha bujna wyobraźnia jak najbardziej TAK.
- Wzajemnie. Chciałabym to samo powiedzieć ale ona nic mi o tobie nie wspominała. - Paula gadała totalnie łamanym angielskim. - Dobra słuchajcie muszę już kończyć.
- No okej, zdzwonimy się? - wypchnęłam Nialla z pola widzenia kamerki.
- Tak. Do usłyszenia. - pomachała mi. 
- Trzymaj się. - posłałam jej buziaka.
- Hej Niall! - krzyknęła a ja posłusznie odwróciłam laptop w jego stronę.
- Hej Paula! Do usłyszenia! - wypowiedział z buzią wypełnioną batonikiem  i pomachał.
Rozłączyłam się i zamknęłam laptopa. Odkładając go obok sięgnęłam po szklankę z piwem i zaciągnęłam łyka.
- Gdzie reszta? - zwróciłam się do blondasa.
- Zaraz będą wysadziłem ich koło sklepu bo chcieli cos kupić. Ale że guzdrali się to odjechałem. - wzruszył bezinteresownie ramionami. 
- Jesteś genialny. - przybiłam mu piątkę. 
- Jak z Zaynem? - usiadł obok mnie. - Mogę? - wskazał na szklankę.
- Jasne. - podałam mu piwo i zaczęłam opowiadać mu dzisiejszy dzień.
- To nie za ciekawie. Może szybko się wykuruje. - wlał  w siebie kolejny łyk.
- Mam nadzieję, bo nie wygląda za ciekawie...
Rozmawialiśmy o tym co robili u Garego.  Z tego co się dowiedziałam grali na PlayStation i pili. Czyli standard  u moich chłopaków.  Nawet nie wiem kiedy zrobiła się już dziesiąta. 
- Niall coś jest chyba nie tak bo ich jeszcze nie ma.  Nie powinni już wrócić? - strasznie się zaczęłam martwić.
- Spoko luz zaraz do nich zadzwonię. - sięgnął po swój telefon. - Nie odbiera. - dodał po chwili.
- Możesz jechac i zobaczyć czy nie ma ich gdzieś po drodze? 
- Okej. To czekaj tutaj a ja jadę przeczesać teren. Nie martw się. - cmoknął mnie w czolo i wyszedł.
Słyszałam jak wyyjeżdżał z podjazdu więc połozyłam się na sofie i przykryłam kocem czekając na jakies info.

_____________________________

No tak, tak. Kolejny rozdział z kolejnym większym opóźnieniem.
Mam nadzieję, że się nie gniewacie. I gwarantuje że już was tak 
nie będę zaniedbywać. Miałam małe problemy z  internetem
 i ze zdrówkiem! Wyleczyłam szybko anginę i ponownie wracam
 pomęczyć was moimi wypocinami.
Zayn chory, chłopaków nie ma. Ciekawi co bedzie dalej? 



piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 16 (Julia)

Odetchnęłam z ulgą i wtuliłam się w jego ramiona. Poczułam ciepło i bezpieczeństwo bijące od niego. Nie bałam się.
- Ubierz się i zejdziemy na dół, ok? - popatrzył w moje oczy.
- No dobrze.. - otarłam oczy.
- Poczekaj podam Ci coś do ubrania. - chłopak wstał i podszedł do szafy. Wyciągnął z niej dresy i luźny t-shirt. - Proszę. - podał mi je.
Skinęłam głową w podzięce. Zayn odwrócił sie a ja szybko ubrałam bluzkę, majtki i spodnie. Chłopak złapał mnie za rękę, wtuliłam się w jego rękę i zeszliśmy na dół. Strasznie bałam się, że Lukas jeszcze tam jest. Nie chciałam na niego teraz patrzeć. Nie chciałam w ogóle widzieć go na oczy. Brzydziłam się nim. Brzydziłam sie jego dotykiem. Na moje szczęście w po salonie krzątał się Louis i Niall, na kanapie siedział Harry ze schowaną głową w dłoniach i Liam dyskutujący z Mikeiem. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia wszyscy popatrzyli w naszą stronę. Na widok ich min od razu z oczu poleciały mi łzy.
- Julka... - Louis podszedł do mnie. - Przepraszam.. Przepraszam, że tak sie stało.. - przytulił mnie do siebie. Pociągnął na nosie. Płakał.
- To nie twoja wina.. - wtuliłam się w niego.
- Moja. Jestem idiotą i nie dopilnowałem Cię.
- Przestań Louis. - popatrzyłam na niego.
- Nigdy się to nie powtórzy. - pocałował mnie w czoło.
- Kakao? - zaproponował Niall niepewnie się uśmiechając.
- Tak. - przytaknęłam pewnie się uśmiechając. Chłopak odwzajemnił uśmiech.
Usiadłam na kanapie podkulając nogi. Obok mnie usiadł Louis a naprzeciwko siedział Harry, Liam i Mike. Patrzyli na mnie ale sami nie wiedzieli co mają powiedzieć. Byli strasznie spięci.
- Gdzie reszta? - przerwałam nie zręczną ciszę.
- Zmyli się. - odpowiedział Mike. - Nie przeszkadza wam, że posiedze z wami?
- Jasne, że nie. - stwierdziliśmy zgodnie.
- Ee pomóz mi ktoś bo sam tego nie wezmę. - Niall starał się wziać 3 kubki na raz.
- Poczekaj już idę Ci pomóc. - z kanapy wstał Harry i poszedł pomóc Niallowi.
Po chwili kazdy z nas trzymał w rękach kubek z gorącym  kakao.
- Julka.. - zaczął Louis. - Możesz nam opowiedzieć jak to było? - dokończył niepewnie spoglądjąc na mnie.
Nie chętnie chciałam o tym mówić ale raczej nie mam innego wyjścia.
- Siedzieliśmy przy basenie i rozmawialiśmy. W pewnym momencie zrobiło mi się zimno i Lukas zaproponował że da mi swoją bluzę. Oczywiście podziękowałam i powiedziałam, że  zaraz pójdę się ubrać. - przerwałam łapiąc oddech. - On się uparł i za wszelką cenę chciał mi dać bluzę na co ja znów odmówiłam. Złapał mnie za rękę i kazał iśc się ubrać żebym się nie przeziebiła. Wstałam i poszliśmy do mnie. Kiedy wyjmowałam rzeczy z szafki Lukas stanął za mną. Zaczęłam się śmiać, żeby mnie puścił bo ide się przebrać. - z moich oczy popłynęły łzy.
- Spokojnie. Jeżeli nie chcesz nie musisz kończyć. - Louis objął mnie ramieniem.
Pokiwałam przecząco głową.
- Wtedy on stał się bardziej nachalny i zaczął mnie całować.. Wylągowaliśmy na łóżku. Zaczął mnie obmacywać i chciał...
- A wtedy wbiegłem ja. - Zayn uratował mnie z dalszego relacjonowania.. - Usłyszałem krzyki wiec bez wahania otworzyłem drzwi. Kiedy zobaczyłem jego na Julce od razu mu przywaliłem.
- Kurwa no nie wierzę.. -  Mike schował twarz w dłoniach. - To nie w jego stylu..
- Też tak pomyślałem. Ale sam to widziałem.. - Zayn  usiadł na oparciu sofy.
- Muszę z nim pogadać i to poważnie. - dołączył się Louis. - Ale jak go zobaczę to mu mordę obije!
- Dołączę się do tego. - Liam przeniósł wzrok na mnie.
- Możecie na mnie liczyć. - Mike uniósł jeden kącik ust w górę.
- Chłopcy.. - przerwałam im. - Obiecacie mi coś?
- Zależy co? - zapytał Harry.
- Obiecacie? - upewniłam się.
- No tak obiecujemy. - Hary 'przeleciał' wzrokiem po chłopakach, którzy również przytaknęli.
- Obiecajcie że nic mu nie  zrobicie.
- Oj nie. Tego nie obiecamy. - oburzyli się.
- Trudno, już obiecaliście. A mojego słowa sie nie łamie. - powiedziałam stanowczo. - Wolę sama z nim porozmawiać.
- Zapomnij. Nie pozwole żebyś została z nim sama. - Louis złapał mnie za rękę.
- No to pójdzie ze mną któryś z was. - popatrzyłam na niego. - A teraz skończmy temat okej? - wymusiłam uśmiech.
- Oglądamy jakiś film? - zaproponował Harry.  Zerknęłam na zegarek. Dochodziło w pół do 2 w nocy.
- Ja dziękuję. Idę spać. - zanurzyłam usta w kakao  i odłożyłam kubek. - Dzięki za wszystko. Dobranoc. - wstałam i udałam się w stronę schodów.
- Trzymaj się Jula. - Mike przytulił mnie do siebie. - Przepraszam za niego. Obiecuje, że więcej się to nie powtórzy. - wyszeptał mi do ucha.
- Dobranoc! - usłyszałam jak chłopcy krzyknęli w moim kierunku.
Weszłam do pokoju i od razu uderzyła mnie fala wspomnień sprzed parudziesięciu minut. Łzy niekontrolowanie spływały po moich policzkach. Osunęłam się po ścianie i usiadłam na ziemi obejmując swoje nogi, w których schowałam głowę.
- Julka, wszystko w porządku? - do pokoju wszedł Zayn.
- Nie. Nic nie jest w porządku. - znów zaczęłam płakać.
Chłopak usiadł obok mnie i przytulił do siebie nic nie mówiąc. W tym momencie cisza była najlepszym lekarstwem. Dobrze czułam się w towarzystwie Zayna. Wiedziałam, że  jestem bezpieczna.

Zayn

Widok Julki, która siedzi skulona przy ścianie i szlocha znów spowodował, że jeszcze bardziej robiło mi się jej żal. Jak tylko widziałem tego idiotę i to co on jej robi od razu rzuciłem sie na niego. Nie wiem co mną kierowało. Wiedziałem że musze sukinsyna stłuc. Jakby Louis nie wpadł do pokoju obawiam się, że źle by się to skończyło... Teraz kiedy Julia siedziała wtulona w moje ramiona czułem jak jej oddech się unormował. Nie szlochała już. Spokojnie oddychała. Siedzieliśmy na ziemi dość długo. Kiedy zorientowałem się, że Julka już śpi wziąłem ją na ręce i przeniosłem na łóżko. Przykryłem ją i wstałem.
- Zayn. - pociągnęła mnie za rękę. - Nie zostawiaj mnie proszę. - jej głos znów drżał.
Położyłem się obok niej. Ułożyła głowę na moim ramieniu i przełożyła rękę przez mój brzuch. Nie mogłem zasnąć. Sama myśl o tym co jej się stało nie dawało mi spokoju. Obawiałem się, że jakbym wtedy nie wszedł do domu byłoby gorzej... Wzdrygnąłem się na tą myśl. Ale przeciez tak mogło się zdarzyć. Dzięki Bogu byłem we właściwym miejscu o właściwej porze. Przytuliłem się do Julii i zmęczony zasnąłem.
Przebudził mnie dźwięk dobiegający z mojego pokoju naprzeciwko. Delikatnie wysunąłem rękę spod głowy Julki i poszedłem do siebie. Na łóżku dzwonił telefon. Szybkim ruchem podniosłem go i  odebrałem.
-No w końcu! Co jest z Tobą? - dzwonił Gary.
- Siema. Sory spałem.
- Dobra nie ważne. Słuchaj jest akcja.
- Taa?
- O 17 wpadacie do mnie na małą gierkę?
- Xbox?
- Tak.
- Pogadam z chłopakami i dam Ci znać. Bo nie wiem jak oni. Z resztą domyśl się po wczorajszym..
- No tak, tak.. Jak tam Julka w ogólę się trzyma? - jego ton od razu zrobił się poważniejszy
- No stary nie za dobrze. Jest trochę przymknięta w sobie. Pół nocy płakała.
- Eh. Lukas przez całą drogę nic się nie odzywał. Na początku klął że jest idiota i jak mógł coś takiego zrobić. Ale później kompletnie zamilkł.
- Nie denerwuj mnie nawet. Idiota pieprzony.
- Pewnie nie bedzie się odzywał przez najbliższe dni. Może dobrze Julka na pewno nie chce go teraz widzieć..
- Wczoraj mówiła, że sama woli z nim pogadać. Więc sam do końca nie wiem.
- Dobra ja kończę bo  muszę się iść ogarnąć bo trening mam o 14.
- Będę dzwonić jak czegoś sie dowiem.
- Okej, siema.
- Siema. - rozłączyłem się i rzuciłem telefon ponownie na łóżko.
Wszedłem do łazienki i wziąłem zimny prysznic. To była najlepsza opcja na zmycie z siebie emocji z poprzedniego dnia.  Przetarłem sie ręcznikiem i okręcając się nim w pasie podszedłem do szafy. Wyjąłem z  niego tylko krótkie spodenki. Stwierdziłem że na taki upał nie ma co ubierać podkoszulka. Po przemyciu twarzy postanowiłem zajrzeć do Julii. Nadal spała  w pozycji embrionalnej. Przymknąłem drzwi i zszedłem na dół do kuchni. Dochodziła 13 a na dole jeszcze nikogo nie było? Pewnie odsypiają wczorajszą noc.  Postanowiłem zrobić śniadanie. Nic nie przyszło mi do głowy innego jak jajecznica. Może nie byłem genialnym kucharzem ale jajecznice świetnie przyrządzałem. Mam nadzieję że Jula lubi. Wyjąłem jajka z lodówki, wziąłem wiecej bo pewnie chłopcy jak wstaną to też będą głodni. Na patelnie wrzuciłem pokrojoną szynkę i pomidory. Przyprawiłem jajka i wlałem na patelnie. Pare minut później śniadnie było gotowe. Zdjąłem je z ognia i wybiegłem do góry. Julka już nie spała.
- Hej Julcia. - położyłem się obok niej. - Jak się spało?
- W porządku. - dziewczyna przeciągnęła się we wszystkie możliwe strony.
- No to przebieraj się i chodź na śniadanie. - przejechałem dłonią po jej policzku ale odczułem wrażenie że tego nie chce więc szybko zrezygnowałem i wyszedłem.
Postawiłem wodę na herbatę i nałożyłem jajecznice na talerze.

Julia

Nie mogę uwierzyć w to co się stało. To było zaledwie parę godzin temu... Wstałam z łóżka i odsunęłam żaluzje. Pogoda była rewelacyjna jak na Londyn. Słońce znów górowało a chmur nawet nie było widać. Przeciągnęłam się po raz setny i udałam się do łazienki na poranną toaletę.
 Stojąc przed lustrem czułam okropne obrzydzenie. Brzydziłam się własnym ciałem. Przetarłam grzbietem dłoni spływające po policzkach łzy i weszłam ponownie do pokoju i przebrałam się. Nie chciałam ubierać krótkich spodenek ani bluzek na ramiączkach. Nie chciałam patrzeć na swoje ciało. Spięłam włosy w kok i zeszłam do kuchni.
Na stole były talarze z jajecznicą i kubki wypełnione herbatą. Po pomieszczeniu krzątał się Zayn i Louis.
- Cześć. - przywitałam się.
- Hej mała. - Louis pocałował mnie w czoło.- Jak się czujesz? - zapytał zatroskanym głosem.
- W porządku. Lepiej. - wymusiłam sie na uśmiech.
- Siadajcie bo wystygnie. - pogonił nas Zayn.
Usiedliśmy przy stole i zabralismy sie za jedzenie. Jajecznica pięknie pachniała.
- Pyszne. - skomentowałam.
Zayn uśmiechnął się delikatnie i wrócił do jedzenia. W prawdzie nie byłam zbyt głodna ale wolałam zjeść żeby później nie zrobiło mu się przykro lub żeby mnie na to nie namawiali. Kiedy kończyłam jeść do kuchni wleciał Harry.
- Chłopaki, chłopaki! - krzyknął nawet mnie nie zauważając. - Yy. Julka hej! - zmieszał się trochę i cmoknął mnie w policzek. - Jak się miewasz? - zapytał siadając obok mnie i łapiąc na kromkę chleba.
- Okej. Może jajecznicy? - zaproponowałam widząc jak pożera tą kromkę.
- No w sumie nie pogardzę. - uśmiechnął się.
- To ja mu nałoże. - zaproponował Zayn.
- Nie. Ja nałoże. - wstałam z krzesła i weszłam wgłąb kuchni. Wyjęłam talerz  i wzięłam się za nakładanie. Słyszałam jak chłopcy szeptali ale kiedy tylko do nich podeszłam od razu umilkli.
- Smacznego. - podałam mu talerz.
- Dziękuję. - uśmiechnął się i zaczął jeść.
Do końca śniadania siedzieliśmy w ciszy. Chłopcy wymienili się wymownymi spojrzeniami kilka razy. Zayn zebrał talerze i włożył je do zmywarki. W tym samym czasie biorąc kubek herbaty połozyłam się na sofie.
- Dzwonił do mnie Gary. - zaczął Zayn. - Mówił żebyśmy wpadli do niego na małą gierkę.
- Czy ja wiem.. Nie chce żeby Julka zostawała sama bo raczej wątpie ze bedzie chciała iśc. - protestował Louis.
- Idźcie! Ja sobie dam radę. - wychyliłam głowę znad oparcia.
- Nie ma mowy. Nie zostawię Cię. - upieral się Louis.
- Lou możesz iść!
- Ja z nią zostanę. - przerwał Zayn. Trochę się zdziwiłam ale nawet mi to odpowiadało. Mielibyśmy czas, żeby porozmawiać.
- Serio?
- No tak. Jeżeli Julka chce oczywiście. - Zayn przeniósł wzrok na mnie.
- Jasne. Mi odpowiada. - uśmiechnęłam się.
- No dobra.. Ale nie podjąłem ostatecznej decyzji! - wyszczerzył się i usiadł obok mnie.
- To ja zadzwonie do niego i powiem mu, że wpadacie. - Zayn poszedł do siebie.
- Mała, na pewno odpowiada Ci ten pomysł? - położył głowe na moim ramieniu.
- Tak. Przecież nie będę sama. A wy nie będziecie siedzieć całymi dniami w domu z mojego powodu, zgadza się? - poruszyłam ramieniem.
- No taaak. - powiedział niepewnie.
Nie lubie jak ktoś rezygnuje ze swoich spraw z mojego powodu. Gary zaprasza ich na Xbox więc nie widzę problemu, żeby nie szli. W przeciwieństwie do nich... Oni zawsze znajdą chociaż malutki szczegół dlaczegoNIE. Ale nie tym razem. Ciesze się,  że Zayn zaproponował zostanie ze mną. Po pierwsze nie byłabym sama, po drugie lubie jego towarzystwo a po trzecie mamy sporo czasu żeby porozmawiać.


__________________________

No to was trochę przetrzymałam! Znacznie więcej emocji
w kolejnym poście. Który nie wiem sama kiedy się ukaże.
Mam ferie i wyszłam z inicjatywą żeby je jako tako
spędzić.
DO NAPISANIA :*


+  DZIĘKUJĘ SANDRZE  I PATRYCJI ZA POMOC <3

wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 15 (Julia)

- Idź ubierz strój kąpielowy i chodź do ogrodu popływamy. - powiedział Louis  chowając ostatnią butelkę Coli do lodówki.
- Okej. Tylko nie śmiać się   z mojego brzusia. - poklepałam się po brzuchu i wyszlam do siebie. Z szafy wyciągnęłam strój kąpielowy po czym weszłam do łazienki aby się przebrać. Wychodząc z pokoju otworzyłam okno aby trochę przewietrzyć pomieszczenie i wyciągnęłam z rozsuwanej szafki okulary przeciwsłoneczne. Zbiegłam na dół i od razu skierowałam się w stronę tarasu, przez który weszłam na ogród. Louis i Niall leżeli na leżakach, Harry i Liam kopali piłkę a Zayn leżał na materacu w basenie ze słuchawkami w uszach.
- No siemano! - klepnęłam Harrego, który niechcąco na mnie wpadł.
Automatycznie oczy chłopaków skierowane były w moim kierunku.
- Co się tak patrzycie? Źle wyglądam?  Jestem gdzieś brudna? - zaczęłam nerwowo oglądac swoje ciało. Na serio myślałam, że gdzieś się ubrudziłam.
- Nie. Ty św-św-świetnie wyglądasz. - wydukał Harry.
- Jak modelka! - dodał Liam obracając mną w kółko.
- Dobra nie przesadzajcie. - w prawdzie odetchnęłam z ulgą, że dobrze wyglądam ale za bardzo nie lubiałam być w centrum uwagi.
- Serio wyglądasz świetnie grubasku. - szepnął mi do ucha Niall uśmiechając się przy tym uroczo.
- Dajcie sobie na wstrzymanie misiaczki. - założyłam okulary i położyłam sie na leżaku koło Louisa.
Kolejną minutę czułam jak ich wzroki wlepione sa we mnie ale potem wrócili do swoich poprzednich zajęć. Założyłam słuchawki na uszy i odpłynęłam w krainę swoich myśli.  Jest już po 16 za dwie lub trzy godziny zjawi się 'SuperDziesiątka'. W ogólę skąd wzięła się ta nazwa? No tak było ich dziesięciu no ale to super? Eh, ci faceci.. Zapytam o to, któregoś z nich ale to dopiero później. Ciesze się strasznie, że Zayn nadal tu jest. No  przynajmniej mam takie wrażenie. Otworzyłam jedno oko i zerknęłam w stronę basenu. Chłopak nadal leżał na materacu a głowe miał zwróconą w naszą stronę. Nie wiem na co patrzył bo miał okulary wiec trudno było określić. Opuściłam ponownie powiekę. Troche dziwnie się czuję ze świadomością tego co zaszło wczoraj między mną a Zaynem. Nie wiem do końca czy zrobiłam dobrze? Jeżeli dałam mu do zrozumienia, że też coś do niego czuje? Sama nie wiem co tak na prawdę czuję w jego stronę. Jest uroczym facetem ale znam go za krótko, żeby móc ocenić co do niego czuje. Pf! Co ja mówię. Znamy się za krótko żeby cokolwiek do niego czuć...

Zayn

Nadal leżałem na materacu patrząc na Julke, która leżała na leżaku i słuchała muzyki. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Ciekawe o czym myśli? Na pewno nie o mnie. Boje się, że skreśli mnie ze swojego życia przez to co stało się w nocy. W prawdzie była po mnie rano ale nie mam pewności, że nie było to wymuszone np. przez chłopaków? Kolejną sprawą, która mnie nurtuje jest uczucie, którym ją darzę.  Znamy się krótko ale zdaję sobie sprawę z tego, że jak jej nie widzę to odczuwam pustkę. Brakuje czegoś co mnie wypełni. Śmiało mogę stwierdzić, że jest moją druga połówką. Tylko ona raczej tego nie może potwierdzić. Pierwszy raz odczuwam coś takiego. To jednocześnie radość, euforia i smutek, żal. Nawet nie mogę określić co góruje. Uczucia znów biorą górę nad rozsądkiem. Może powinienem z nią porozmawiać? Przeprosić ją za to co się zdarzyło i zagwarantować, że się wiecej nie powtórzy?  No właśnie nie.. Nie mogę jej tego obiecać. Nie wiem czy będe w stanie sie opanować aby jej nie pocałowac kiedy będzie obok mnie. Każdy cal jej ciała działa na mnie jak magnes na metal. Trudno jest mnie od niej oderwać.  Uderzyła mnie mocna ffala zimnej wody. Przetarłem oczy.
- Co to za idiota! - wrzasnąłem wynurzając się z wody. Popatrzyłem na Julkę, Louisa, Liama i Harrego, którzy nadal stali w tym miejscu co wcześniej i śmiali się w niebogłosy.  Rozejrzałem się wokół. Nad basenem stała SuperDziesiątka. Najbliżej stał Martin więc wywnioskowałem, że on mi to zrobił. - Idiota. - rzuciłem w jego stronę i zanurzyłem się jeszcze raz po czym przetarłem oczy i odgarnąłem włosy z nad oczu.
- To było najlepsze! - Martin przybił piątkę Pitowi po czym znów zaczęli się śmiać.
- Poczekaj na rewanż. - podciągłem się na rękach i usiadłem na brzegu basenu.
- Uuu już się boje! - Martin potrząsł się udając wystraszonego.
Idiota- pomyślałem po czym ponownie odgarnąłem włosy.
- Siemaneczko! - SD obeszła wszystkich ode mnie po Louisa, Liama, Harrego i Nialla kończąc na Julce.
- Julka. - dziewczyna wyciągnęła rękę w stronę każdego z chłopaków usmiechając się przy tym.
Chłopcy obczaili ją z góry na dół i  na ich twarzach od razu pojawił się łobuzerski uśmiech. No tak czego mogłem się spodziewać po nich. Są jak psy na baby.
- To co działamy? - zaproponował Dorian pocierając dłonie.
- Tak! - wszyscy zgodnie przytaknęli na jego propozycje. Louis  z Georgem, Mikeiem i Chrisem weszli do domu, Niall siedział razem z Julką, Haroldem i Pitem rozmawiając o czymś  a reszta wyciągała prowiant, który przyniosła na stół. Tylko ja jak zwykle siedziałem sam i moczyłem nogi w basenie.

Julia

- No nie gadaj, że znasz 50centa! - z niedowierzaniem słuchałam opowieści Harolda o tym co robi w wolnym czasie.
- Taka tam znajomość. Nie lubie go za bardzo jest hm... dziwny. - machnął ręką.
- Ale fajnie no. - podparłam głowę rękoma.
- A ty czym sie interesujesz?  - Pit popatrzył na mnie.
- Hm głównie sprawy związane z modą ale wy tego pewnie nie ogarniecie.. - parsknęłam śmiechem. - No ale kiedyś grałam tez w koszykówkę.
- Ooo w kosza? - dołączył do nas Gary a jego oczy przypominały pięciozłotówki.
- No tak w kosza. - przytaknęłam.
- Coś pięknego! Pick and rolle, dwutakty, wsady mm cudownie! - chłopak wyglądał na bardzo rozmarzonego tylko jeszcze nie wiedziałam dlaczego.
- Julka, Gary też gra w kosza w jednym z klubów. Stąd to jego zachowanie.. - Pit potrząsnął głową na co ja odpowiedziałam śmiechem. Popatrzyłam na 'koszykarza'.
- Mogę liczyć na to, że będę mógł zabrać Cie na jakiś trening? - popatrzył na mnie ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
- Oczywiście! - nie miałam serca mu odmówić. Oczywiście ze względów zamiłowania do sportu! No i oczywiście  jego urok osobisty też brał w tym udział.
Do ogrodu ponownie wszedł Louis z chłopakami przynosząc cole, chipsy, sok. Wyminęłam ich i pobiegłam do góry i ubrałam na siebie bluzkę, która miałam ubraną wcześniej kiedy wróciłam wszyscy usiedliśmy przy stole. Wolne miejsce było koło mojego kochanego braciszka i Martina więc się tam usadowiłam. Nalałam do szklanki soku i napiłam się. Moje upajanie się sokiem nie trwało zbyt długo. Chłopcy polali wódkę i zaczęło się..
- No to co? Za nas i za naszą znajomość. - Lukas wstał podnosząc kieliszek w górę. Wszyscy posłusznie zrobili to samo. Zdrowie nasze w gardła nasze czy jakoś tak.. Wlałam trunek do buzi a mój wyraz twarzy od razu odzwierciedlił co czułam.
- Spokojniutko następny będzie lepszy. -Martin puścił mi oczko i polał kolejną kolejkę.
Już chyba wywnioskowałam dlaczego 'super'. Chłopcy mieli w sobie taką energię, że nie można było się przy nich nudzic i smucić. Wszyscy śmiali się i płakali (oczywiście z radości) kiedy ktoś powiedział naweet coś zupełnie nie śmiesznego. Zauważyłam, że nawet Zayn nie był dzisiaj smutny a to jest zdecydowany sukces. Nawet nie wiem kiedy skończyły sie 4 flaszki. No fakt tempo było szybkie w końcu przy stole siedziało 16 osób! Makabra. W tym czasie zdązyliśmy się rozbić na 'grupki'. Każda grupa dyskutowała na swój temat ale kiedy przyszła kwestia picia wszyscy od razu wracali do rzeczywistości. Zrobiłam sobie drinka i biorąc go do ręki usiadłam na brzegu basenu. Kiedy moczylam nogi i przygladałam się niebu pełnemu gwiazd docierało do mnie jaką jestem teraz szczęśliwą osobą. Moje troski odpływały a właściwie nawet nie chciały do mnie wracać. W końcu spokojnie mogłam sobie dryfować po Morzu nie obawiając się kolejnego sztormu.
 - Mogę? - nade mną stanął Lukas trzymający w dłoni napój.
- Jasne. - przytaknęłam robiąc mu miejsce.
- Jak się masz? - zapytał spoglądając w moją stronę.
- W porządku. Bardzo mi tu dobrze.
- Nie dziwie się. Chociaż... na twoim miejscu zwariowałbym kiedy miałbym mieszkać z piątkom facetów! - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Oj tam! Nie jest aż tak źle. Są cholernie dobrymi facetami.
- No tak muszę Ci przyznać rację.
- No widzisz! - zaśmiałam się.
Wyciągnęłam nogi z wody i podkuliłam je.
- Zimno Ci?  Może dam Ci bluzę. - chłopak przygotowywał się do wstania.
- Nie. - złapałam go za rękę ciągnąc w dół. - Zaraz pójdę się przebrać.
- Do tego czasu możesz mieć moją bluzę. - ponownie na mnie zerknął.
- Nie potrzebuje. Już idę sie ubrać. - próbowałam go przekonać. Ale bez skutku. Chłopak wstał.
- No to chodź już. - wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Serio? - popatrzyłam na niego a następnie na jego dłoń.
- Serio. - pokiwał głową. - No raz, raz bo się przeziębisz. - powiedział stanowczo po czym pociągnął mnie za rękę.
Westchnęłam i z uśmiechem na twarzach weszliśmy do domu.
- Które drzwi? - chłopak rozejrzał się po korytarzu.  - Dawno nie byłem tutaj.
- Tutaj. - otworzyłam drzwi do swojego pokoju.
- O milusio. - Lukas usiadł na moim łóżku.
- No ba! W końcu jesteśmy u mnie. - podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej spodnie i bluzkę. - Zaraz wracam. - uśmiechnęłam się do niego i weszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem. O mój boże, jak ja wyglądam? - pomyślałam. Nie wierze, że chłopcy mnie taka widzieli!  Dobrze, że już sa wstawieni to pewnie nie będą nic pamiętać. Ja zresztą też w najlepszym stanie nie byłam. W głowie szumiało mi jak nad morzem morskie fale. Miałam czasami zawroty głowy ale oczywiście trzymałam się najlepiej. Upięłam włosy w kok i zdjęłam z siebie  bluzkę. Przypomniałam sobie, że nie wziełam swojej bielizny więc szybciutko w stroju kąpielowym wbiegłam do pokoju po potrzebne rzeczy.
- Łaaaa! Nie patrze, nie patrzę! - chłopak zakrył oczy i zaczął się śmiać.
- OJ tam! - przykucnęłam przy szafce, z której wyciągnęłam biustonosz i figi. Kiedy wstałam Lukas stał tuż za mną.
- Ładnie wyglądsz. - przybliżył sie nieco do mnie.
- Dobra, dobra nie bajeruj! - zaśmialam się. Ale on nie dawał za wygraną i zblizył się jak tylko mógł.
- Spodobałaś mi się. - prawa dłonią przejechal po moim policzku. Przeszły mnie dreszcze.
- Idę się przebrać. - próbowałam się wyrwać.
- Nie potrzebujesz ubrania. - przybliżył swoją głowę do mojej. - Nic nie potrzebujesz. - wpił sie w moje usta. Nie chciałam żeby tak robił. Odsunęłam głowę.
- Nie chcę. - zdążyłam tylko tyle powiedzieć a on ponownie zaczął mnie całować. Bardziej namiętne stawały się jego pocałunki a jego dłonie wirowały po całym moim ciele. Nie podobało mi się jego zachowanie. Starałam się od niego odczepić ale był znacznie silniejszy. Łapiąc mnie za plecy przeniósł na łóżko. Nie przerywając pocałunków włożył rękę w dół od stroju kąpielowego.
- Przestań! - wyrywałam mu się drapiąc go i bijąc.
Lukas nic sobie z tego nie robił. Odsłonił moje piersi i  dotykał ich. Jego dotyk stawał się coraz bardziej bolesny. Może nie dlatego że mnie ściskał tylko nie chciałam żeby tak robił.  Zdarł ze mnie górę od stroju i wpił się ponownie w moje usta. Łzy ciekły mi po policzkach. Byłam bezsilna. Nic nie mogłam zrobić. Drapałam go z całych sił a on był kompletnie odporny na ten ból. Kiedy zaczął jeździć językiem po mojej szyi próbowałam krzyczeć ale zakneblował mi usta swoją dłonią. Jego język błądził po moim ciele a łzy stawały się coraz bardziej rzewne. Zerwał ze mnie majtki. Klęknął na łóżku i rozpiął swój rozporek.
- Pomocy! Pomocy! - zdołałam wykrzyczeć zanim znów złapał mnie za twarz. Przyciągnął mnie blizej siebie. Tak strasznie sie go bałam. Nie chcialam żeby mi to zrobił. Jestem skończona, przegrałam tą walkę. Zamknęłam oczy a po policzkach zleciały łzy.
- Ty gnoju! - usłyszałam głos przy drzwiach. - Zostaw ją! - Lukas automatycznie zeskoczył z łóżka zapinając rozporek.
Do pokoju wbiegł Zayn i od razu rzucił się na chłopaka. Zaczeli się szarpać.
- Co ty jej zrobiłeś?!  Ty idioto. - Zayn przyłożył pięścią w twarz Lukasa. Z jego nosa polała się krew.
- Zayn! Zostaw go! - krzyknęłam siadając w koncie pokoju zakrywając się bluzką. Nie chciałam żeby zrobili sobie krzywdę.
- Nie popuszczę mu! - Zayn po raz kolejny uderzył Lukasa a on oddał mu.
- Co tu się do cholery dzieje?! - do pokoju wleciał Louis z przerażoną miną. Najpierw zmierzył mnie wzrokiem. - Julka... Co się stało? - podbiegł do mnie.
- Zrób coś z nimi! - płakałam coraz głośniej.
Louis od razu zerwał się w stronę chłopaków i ich rozdzielił. Zayn nie chciał dac za wygraną i chciał znów uderzyć Lukasa ale Louis nie pozwolił mu na to.
- Niech mi ktoś wytłumaczy co tu się do cholery dzieje!
- Ten sukinsyn chciał zgwałcić Julke! - Zayn wrzasnął  i wymierzył Lukasowi kolejny strzał.
- Co?! - Louis oburzył się.
- To nie tak jak myślisz! - Lukas probował się bronić.
- Wypieprzaj mi stąd! Nie chce Cię widzieć na oczy! - Louis uderzył Lukasa i wyprowadził go z pokoju.
- Julka.. - Zayn zblizył sie do mnie. - Nic Ci nie zrobił? - zapytał z zatroskaną miną.
- Na szczęście nie... Przyszedłeś w odpowiedniej chwili. - wypowiedziałam przez łzy.
- Już spokojnie. Nic Ci nie grozi. - chłopak otoczył mnie ramieniem przytulając do siebie. - Jestem przy tobie, nic Ci nie grozi.
Odetchnęłam z ulgą i wtuliłam sie w jego ramiona. Poczułam ciepło i bezpieczeństwo bijące od niego. Nie bałam się.

_________________________

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać.
Myślę, że warto było? Troszkę się pomieszały wydarzenia
ale wszystko się dobrze skończyło. :) !

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział 14 (Julia)

Film ciągnął się w nieskończoność. Odliczałam minuty do godziny 24. Przez cały seans bardziej skupiałam się na tym co będzie jak się spotkam z Zaynem a nie na filmie. Jaki był powód, że napisał do mnie liścik żebyśmy się spotkali? Może chciał mnie przeprosić że nie był dziś z nami? Niee.. To kompletnie nie pasuje. To jest cholernie dziwna sytuacja. Moje refleksje przerwał Liam.
- Ale jestem zmęczony! - ziewnął i przeciągnął się. - Miło było ale już się zwijam pod prysznic i do spania.
- No ja raczej też. - Niall poszedł w jego ślady. - Dobranoc! - pocałował mnie w policzek i razem z Liamem wyszli z salonu.
- Eee. Co to było? - Louis popatrzył na mnie.
- Co? 
- No ten buziak głupolu! 
- Jeju  no nic takiego. Zwykłe przyjacielskie pożegnanie, nic więcej. -  machnęłam ręką.
- Taa jasne. Dobra, dobra już nie wkręcaj. 
- Spadaj wieśniaku! - dźgnęłam go w brzuch.
- Ej! Przestań! - chyba źle zrobiłam dźgając go bo on zrewanżował mi się łaskotając mnie.
- Louis! Przecież wiesz że mam łaskotki!! - krzyczałam w niebogłosy.
- Muaha! Nigdy! - jego szatański śmiech i nadal kontynuował łaskotanie.
- Proszę! Proszę, przestań! - nie wyrabiałam ze śmiechu.
- Okej spokój! - przestał poprawiając mi włosy.
- Uf! Dziękuję. - przetarłam czoło grzbietem dłoni.
- Eh, młoda chodź idziemy spać już dochodzi 24. - o cholera! faktycznie. Zerknęłam na zegarek. 23:48. Szlag! Zaraz muszę być w ogrodzie.
- Okej! To chodź. - wyłączyłam telewizor i szarpnęłam go gwałtownie za rękę ciągnąc do góry.
- Dobra to słodkich snów. Do jutra. - pożegnaliśmy się i cmoknęłam go w policzek po czym zniknęłam za drzwiami pokoju. 
Zerknęłam jeszcze raz na zegarek bbyło już za pięć. Uchyliłam delikatnie drzwi. NIkogo nie było. Przymknęłam drzwi i na palcach zeszłam na dół skąd przez taras wyszłam do ogrodu. Zayn siedział już na huśtawce tyłem w moją stronę. Usiadłam obok niego nic nie mówiąc. Pełnia księżyca odbijała się w tafli wody w basenie a na niebie widniało mnóstwo gwiazd. Lekki wietrzyk  rozwiewał moje włosy. Podkuliłam nogi i oparłam o nie brodę. 
- Dzięki że przyszłaś. - zaczął Zayn. - Przepraszam, że nie poszedłem dzisiaj z wami. Po prostu... - zamilkł. Przez chwilę nic nie mówił. 
- Po prostu?  - zapytałam przekonując go do dalszej rozmowy.
- Po prostu nie chcę żebyś spędzała ze mną czas. - dokończył dość szybko. 
- Niby dlaczego? Nie rozumiem..
- Nie nadaję się na Twojego towarzystwa. Jestem z tej niższej półki. Nie mam idealnej pracy jak chłopcy  ani nie ukończyłem szkoły..
- Nie bardzo rozumiem jaki to ma związek z naszymi kontaktami? Przecież jesteś normalnym chłopakiem, z którym mieszkam pod jednym dachem. Więc wskazane jest nam rozmawianie i spotykanie się. Nie sądzisz?
- Może i tak.. Ale nie chcę żebyś później miała przeze mnie problemu lub żebyś przeze mnie cierpiała. Mam ciężki charakter i boje się że czasami mogę powiedzieć coś niestosownego i Cię urazić. A nie chciałbym tego.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Analizowałam dokładnie każde jego słowo.
- Ale ja nie chcę żebyśmy się unikali. - co ja mówię? Nie mam zielonego pojęcia dlaczego to powiedziałam i co miałam na myśli. Chłopaka widocznie tez to troszkę zdziwiło bo nie skomentował tego. Siedzieliśmy w ciszy. Może to dobrze? Miałam chwilę na to, żeby zastanowić się co powiedzieć, żeby odkręcic moje słowa, które Zayn mógł niestosownie odebrać.. Niestosownie? Może właśnie to miałam na myśli. Może chciałam mu powiedzieć, że ma w sobie coś co mnie intryguje? Cholera co ja myślę! To nie może być prawdą. Przecież rozmawiam z nim dopiero trzeci raz. To nie mogło się zdarzyć tak szybko. Może to zwykłe zauroczenie, które zaraz minie? A jak nie minie? Co wtedy będzie? 
- Wiesz.. Masz w sobie coś co mnie intryguje. - czy on czyta mi w myślach? - Bardzo chciałbym bliżej cię poznać. Ale nie wiem czy to dobry pomysł. - chłopak zmieszał się i przeczesał palcami włosy.
- Może dziwnie zabrzmi. Ale to czuje. - słowa same wyrwały mi się z ust. 
Zayn popatrzył mi w oczy. Było w nich coś wyjątkowego. Podobno oczy sa odzwierciedleniem duszy. Jezeli to prawda to Zayn jest cudownym facetem i ma złote serce. Jego brązowe tęczówki aż skakały z radości chociaż jego wyraz twarzy w ogóle tego nie pokazywał. Patrzyłam w niego jak zahipnotyzowana. Chłopak zbliżył się do moje twarzy a lewą dłonią odsunął kosmyk włosów spadający mi na oczy. Ujął w dłonie moją twarz i musnął moje usta. Przeszył mnie ciepły i przyjemny dreszcz. Od razu poczułam, że się zarumieniłam. Nie do końca wiedziałam czy robię dobrze ale nie przerywałam pocałunku. Wręcz przeciwnie kontynuowałam go z większą czułością. Moje dłonie powędrowały w jego włosy a zaś jego dłonie błądziły po mojej talii. Ocknęłam się, że nie za dobrze się dzieje. Nie powinno tak być. Odsunęłam się od niego. 
- To chyba nie powinno się zdarzyć. - łzy  spłynęły po moich policzkach. Szybko je przetarłam i schodząc z huśtawki szybkim krokiem udałam się w stronę wejścia do domu. W oddali słyszałam jeszcze głos Zayna ' Przepraszam. '

***
- Wstawaj młoda! - Poczułam jak ktoś ciągnie mnie za nogę. 
- Przestań! - uniosłam głowę z poduszki. Nad łóżkiem stał Louis z tym cwaniackim usmiechem na twarzy.
- Wstawaj szkoda dnia! Śniadanie już czeka na stole więc raz, raz! - zdjął ze mnie kołdrę, którą rzucił na fotel i wyszedł.
Przeciągnęłam się jeszcze pare razy po czym wstałam i podeszłam do okna. O dziwo pogoda była prześliczna. Słońce  powoli zaczynało górować w zenicie. Niebo bezchmurne pięknego błękitnego koloru. Ziewnęłam jeszcze raz  i weszłam do łazienki zrobić poranną toaletę. Przebrałam się, zaścieliłam łóżko i zeszłam na dół. Przy stole siedział już Louis, Harry i Liam. Brakowało jeszcze Nialla no i Zayna.. 
- Hej! - krzyknęłam w ich stronę spinając koka na głowie.
- Siema! - krzykneli chórem. 
- A gdzie reszta? - usiadłam przy stole.
- Nie mam pojęcia. Może zaraz zejdą. - Louis wzruszył ramionami. 
- To może ja pójdę po nich? 
- Jak chcesz  to okej. 
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Na początek wślizgnęłam się do pokoju Nialla. Nie było go na łóżku, które było zaścielone. Okna były odsunięte z rolet a jego nie było. Może jest w toalecie na dole? Hm trudno. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i podeszłam do tych prowadzących do pokoju Zayna. Zapukałam.
- Proszę! - usłyszałam zza drzwi. 
Wzięłam głęboki oddech. Weszłam.
- He he hej. - uśmiechnęłam się. Chłopak zdziwił się, że zobaczył mnie u siebie w pokoju. Przerwał składanie ciuchów i popatrzył na mnie.
- Hej. Co Cię tu sprowadza? 
- Chciałam Cię zawołać na śniadanie. Już gotowe. Wszyscy czekają. 
- Nie dziękuję. - takiej odpowiedzi się spodziewałam.
- No chodź nie gadaj głupot. - nalegałam. - Jak nie pójdziesz to.. - zgroziłam mu palcem na co chłopak odpowiedział śmiechem.  -Czekamy na dole. - zamknęłam za sobą drzwi i zbiegłam na dół.

Zayn

Widok Julki u mnie w pokoju totalnie sparaliżował mój  umysł. Dość że stała za progiem to jeszcze wyglądała nieziemsko pięknie. Krótkie spodenki idealnie podkreślały jej długie nogi a zwiewna bluzka wydłużała ją. Pomyślałem, że skoro po mnie przyszła to raczej nie jest zła o wczoraj więc zszedłem zaraz za nią  na dół do kuchni. Miny chłopaków na mój widok były jednoznaczne.
- Zayn? Czy to na prawdę Ty? 
- Tak Louis, to ja. We własnej osobie. 
- Nie wierzę! Siadaj chłopie. Dawno razem nie jadliśmy.
- Musimy o tym teraz rozmawiać? -  Jula idealnie wybrała moment i uratowała mnie ze zbędnego gadania.
- Jasne, że nie musimy. - Louis przytaknął. 
- Smacznego grubasy. - wyrwał Niall patrząc na Julkę na co ona parsknęła śmiechem.
- Sam jesteś grubas! - zaśmiała się. - Siadaj Zayn. - wskazała miejsce obok niej. Nie byłem do końca przekonany czy to dobry pomysł ale usiadłem na wskazanym miejscu. Na śniadanie były tosty. Czyli tradycyjny posiłek jaki umiemy zrobić nie bojąc się, że ktoś się urazi kiedy będą przypalone. Posiłek pochłonęliśmy dość szybko. Kiedy wszyscy mieli już puste talerze postanowiłem je zebrać i w prawdzie nie pozmywać ale chociaz wstawić do zmywarki.
- Ziomek serio chcesz sprzątać? - Liam zrobił swoje tradycyjne w takiej sytuacji oczy.
- Co to za sztuka zebrac talerze i szklanki i wrzucić je do zmywarki?
- No! Pięknie to mi się podoba. Przynajmniej jeden umie po sobie sprzątnąć. - Julka poklepała mnie po ramieniu i wzięła szklanki po czym poszła za mną. Przemyliśmy naczynia i włożyliśmy je do zmywarki. Wróciłem po ketchup i majonez, które schowałem do lodówki. Bałem się że moje oczy i Julki spootkają się więc poszedłem do chłopaków na kanapę.
- Co dziś robimy? - zapytał Niall.
- Jest już prawie 13 więc ja proponuje zaraz wskoczyć do basenu. A później ewentualnie jakaś pizza i piwko. - zaproponował Louis spoglądając na nas z osobna.
- W sumie dobry pomysł. - poparł go Liam z Harrym.
- No chyba, że... Dzwonimy po SuperDziesiątkę i działamy? - wszyscy jak jeden mąż wybuchnęliśmy smiechem. SuperDziesiątka no nasi starzy dobrzy kumple, z którymi zawsze są dobre imprezy.
- Kompletnie nie wiem co to jest ta wasza SuperDziesiątka ale to brzmi strasznie. - Julka dosiadła się do nas opierajac  o Louisa. Jej wyraz twarzy był jednocześnie przerażony i słodki. Nie mogłem się napatrzeć.
- SuperDziesiątka to Mike, Thomas, Martin, Georg, Pit, Lukas, Kris, Harold, Gary i Dorian. Tak wiem że trudno zapamiętać te imiona  ale uwierz że przywykniesz. - Niall starał się jej wytłumaczyć. - Są to nasi najlepsi kumple, bez których imprezy nie sa tak genialne.
- Okeej... - przeciągnęła Julia. - Nie ważne. W każdym razie jak oni przychodza to trzeba coś przygotować tak? - rozglądnęła się po naszych twarzach.
- No tak. Stawiam na chipsy, paluszki no i pizza. - Louis odwrócił się w jej stronę.
- To pasuje cos kupić bo jak na razie z tego co się orientuje nic nie ma. - faktycznie nasze szafki świeciły pustkami.
- Ok to Jula pojedziemy do sklepu i coś kupimy, okej?
- Spoko nie ma problemu. To idę po torebkę. - wypowiadając ostatnie słowa wyszła z salonu i skierowała się na schody.
- Jak dobrze, że ją mamy. - zaśmiał się Niall rozkładając się na sofie.

Julia

Wbiegłam do pokoju po torebkę, do której schowałam portfel i telefon. Zarzucając ją na ramię wróciłam do salonu gdzie czekał na mnie już Louis.
- Możemy iść? - zapytał zakładając na nogi  jasne Lacoste.
- Jasne, chodźmy. - zamknęliśmy za sobą drzwi i wsiedliśmy do auta.
Po  drodze rozmawialiśmy głownie o tym co nam potrzeba i co będziemy robić. Louis bardziej przybliżył mi postacie SuperDziesiątki. Z jego opowieści wydają się bardzo fajnymi facetami. Jak jest na prawdę zobaczymy wieczorkiem. Po dziesięciu minutach zatrzymaliśmy się pod supermarketem o nazwie ASDA. Typowa sieć sklepów w Anglii. W środku nie plątało się za bardzo dużo osób więc mogliśmy się swobodnie poruszać. Zapakowaliśmy 8 paczek chipsów, 5 Coca-Coli, 2 soki pomarańczowe dla mnie i 2 wódki. Louis stwierdził, ze i tak reszta przyniesie alkohol więc nie ma sensu wydawac niepotrzebnie kasę. Przytaknęłam na to i zapakowałam jeszcze  paluszki, ciastka i poszliśmy w stronę kasy. Braciszek zapłacił za zakupy i przeładowani siatkami wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu.


________

Postaram się napisać kolejny jeszcze dzisiaj albo jutro jakoś po południu.
Rano idę popstrykac kilka fotek z koleżankami więc może dodam tutaj moją mordkę!
Miłego czytania! I dziękuję za taką ilośc odwiedzin <3

niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 13 (Julia)

Przebudziłam się z okropnym bólem głowy. Leżałam na prawym boku spoglądając na szafę. Moja lewa ręka była swobodna, nie dotykała niczego innego a właściwie nikogo innego jak tylko mnie samej. Odwróciłam się żeby zobaczyć czy nie ma obok mnie Nialla. Ku mojemu zdziwieniu nie leżał obok mnie, tylko... siedział uroczo uśmiechnięty z kubkiem gorącego kakao w ręku.
- Jak się spało? Jak się czujesz? Nic Ci nie trzeba? - z ust wylewały mu sie setki pytaań.
- Spało się okej, czuje się też w porządku a co mi trzeba? - wskazałam wzrokiem na kubek, który trzymał w ręku i usmiechnęłam się łobuzersko.
- A no tak faktycznie! - uderzył się w czoło coś na styl 'face palm' i podał mi kubek.
Zaśmiałam się.
Napiłam się kako.
- Idę się przebrać i wziąć prysznic. - wstałam i odkładając kubek na komodę i weszłam do łazienki. Tam szybko się rozebrałam i weszłam pod prysznic. Oblałam się zimną wodą ale po chwili z tego zrezygnowałam i przerzuciłam się na ciepłą wodę. Nalałam żelu pod prysznic na gąbkę i wyszorowałam się od stóp aż po samą szyję. Po spłukaniu z siebie piany rozpuściłam włosy i nałożyłam na nie szamponu. Kiedy skończyłam je myć spłukałam głowę i wyszłam z kabiny. Owinęłam się szlafrokiem a włosy zawinęłam w 'turban' z ręcznika. Przetarłam jeszcze raz twarz ręcznikiem i weszłam do pokoju. Niall leżał na łóżku a właściwie raczej spał... Nie chciałam go budzić więc na paluszkach podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej spodnie, bluzkę i bluzę. Z szuflady wyjęłam bieliznę i szybko wróciłam do toalety. Nałożyłam na siebie ciuchyy i zabierając kubek z komody wyślizgnęłam się z pokoju. W kuchni zerknęłam na zegarek wybijała już 14. Bez wahania wzięłam się za przygotowanie spaghetti. Włączając muzykę wyjęłam z szafki makaron i włączyłam wodę w dużym garnku do gotowania.  Do drugiego garnka nalałam odrobinę wody i wstawiłam na ogień. Wlałam do niego dwa sosy do spaghetti i zamieszałam. Do pierwszego dużego garnka, w którym woda już wrzała wsypałam makaron. W czasie gotowania makaronu i sosu starłam ser na talerz. Odcedziłam makaron i ściągnęłam sos z ognia.  Odkładając wszystko wybiegłam do góry żeby przebudzić Nialla na obiad. Położyłam się cichutko obok niego.
- Wstawać!!! - krzyknęłam mu do ucha.
Chłopak spadł z łóżka.
- Zabije Cię! - wykrzyczał a zaraz potem wstał i rzucił się na łóżko
- Nie! Tylko nie to! Proszęęęęęęęęę! - darłam się w niebogłosy kiedy blondas zaczął mnie łaskotać!
- Nie ma że boli! Kara musi być! - upierał się i kontynuował swoją okropną 'robotę'.
- Dobrze, dobrze! Już wystarczy! - odepchnęłam go. - Teraz całkiem kulturalnie zapraszam na obiad. - wstając poprawiłam włosy, które nadal były mokre i wyszłam z pokoju.
Nałożyłam na dwa talerze makaron i sos. Położyłam obok nich ser i usiadłam przy stole. Chwilkę po tym pojawił się Niall.
- Mmm, pysznie pachnie. - złapał za widelec. - I smakuje również niczego sobie! - dodał przeżuwając makaron.
Zaśmiałam się i po posypaniu jedzenia serem wzięłam się za konsumcję.
- Cześć. - usłyszałam głos zza pleców. Odwróciłam się. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom! Widzę Zayna o tak wczesnej porze!
- Zayn! Hej. Siadaj, mamy spaghetii. - pełna entuzjazmu odeszłam od stołu i nałożyłam kolejną porcję.
- Ehe, dzięki. Nie trzeba było. - posłał w moją stronę uroczy uśmiech i nasypał sobie odrobinę sera.
Zerknęłam na Nialla.
Popatrzył na niego i uśmiechnął się, po czym znów wziął się za jedzenie.
- Muszę powiedzieć, że.. bardzo pyszne! - dodal po chwili brunet pokazując rząd białych, pięknych zębów.
- A dziękuję, dziękuję. - wyszczerzyłam się w jego stronę.
Faktycznie danie było pyszne, wyszło mi! Oparłam się o oparcie krzesła.
- Chyba się przejadłam. - jęknęłam klepiąc się w brzuch.
Chłopcy parsknęli śmiechem. Ich talerze też były puste więc zaczęłam.
- No bo wiecie.. - spojrzałam najpierw na jednego później na drugiego. - Ja przygotowywałam obiad..
- A my mamy posprzątać. - przerwał mi Zayn. - Tak wiemy.
- Eh. Kocham was. - pokazałam im język. - W nagrodę może wyskoczymy dzisiaj gdzieś? Razem?
- No nie wiem.. - brunet jak zwykle chciał się wykrecić.
- Nie Zayn. Ty też idziesz. I bez żadnego ale. - posłałam w jego stronę łobuzerski uśmiech.
- Ale..
- Powtarzam! Bez żadnego ale.
- No dobra... - chłopak uległ.
- Wszystko pięknie, wszystko ładnie. Ale gdzie pójdziemy? - piękną aurę zepsuł Niall.
- Cholerka no nie wiem, spontanicznie coś wymyślimy. Znaczy się.. wy wymyślicie. Mieszkacie tu dłużej i wiecie co gdzie jest. A ja... no nie bardzo.
- Jesteś okropna. - blondyn poczochrał mnie po głowie i zabierając talerze wszedł do kuchni.

Zayn

Nie mogłem spokojnie patrzeć na Julkę. Sam nie do końca wiedziałem dlaczego. Widzę ją trzeci raz, rozmawiam drugi. A jednak ma w sobie coś takiego, ze nie da się jej odrzucić. Nie może być dla mnie obojętna. Nie mogę postąpić z nią tak jak z innymi... Po prostu zakodowała się w mojej głowie i nie prędko o reset. Plan żebyśmy wyszli gdzieś dzisiaj  nie był za fajny. Ostatni raz spędzałem dzień z chłopakami miesiąc temu jak nie więcej. Dzisiaj tylko z Niallem no i Julą.  Nie chcę raczej nigdzie iść.
- Dobra ja idę się położyć i widzimy się później. - Jula wstała od stołu i udała się  w stronę schodów.
- Okej! - Horan krzyknął z kuchni.
Kiedy się na mnie popatrzyła posłałem jej sztuczny uśmiech a ona go odwzajemniła. W prawdzie nie wiem czy też był on sztuczny, w kazdym razie wydawał się prawdziwy. Nie zostało mi nic innego jak też iść do siebie i pomyśleć jak odwołać dzisiejszy wypad.
- Ja też spadam. - rzuciłem w stronę kumpla i poszedłem do siebie.
Założyłem słuchawki na uszy i rzuciłem się na łóżko. Nie chce urażać Julki, ale nie chcę też spędzać z nimi dnia. Nie przywykłem jeszcze do towarzystwa. Stałem się bardziej aspołeczny. Nie przeszkadza mi to w cale. Da się do tego przywyknąć. Muszę wymyślić coś żeby nie iść i żeby Julia nie zdenerwowała się.

Julia 

Pyszny obiad, świetne towarzystwo i pełny brzuch! Leżałam na łóżku ciężko oddychając. Pierwszy raz się tak nażarłam. Sięgnęłam po laptopa. Włączyłam go i usiadłam opierając się o oparcie łóżka. Włączyłam skype, gg i facebook'a. Od razu wyświetliła mi się inf. w prawym dolnym rogu ' Paula :* jest dostępna'. Najechałam kursorem myszki na ikonę skype i wybrałam z listy kontaktów Paulę. Już po chwili wyświetliła mi się jej uśmiechnięta mordka.
- No hej laseczko! - posłała mi buziaka w powietrzu.
- Hej! Co tam u was nowego?
- A w porządku. Nudno tu bez Ciebie.
- Kurde kochanie juz nie długo i będziemy razem!
- Co? Przyjeżdżasz?
- A no tak zapomniałam Ci powiedzieć! - uderzyłam się w czoło. - Louis powiedział, że bez problemu możesz do nas przylecieć. Miejsce się znajdzie więc nie widzi problemu.
- Jeju! Ale świetnie! Tylko wiesz... nie wiem jak z rodzicami. Musze ich zapytać o to.
- Łe! To jeszcze nie pytałaś?! Okropna jesteś wieśniaro. - wystawiłam jej język.
- Spadówa! Dobra teraz opowiadaj co u ciebie? Co robiłaś wczoraj?
- Ojojo. Wstałam rano, czekało na mnie pyszne śniadanko, które zrobił Niall.  No wiesz ten blondyn, który studiuje medycynę? - pokiwała głową na znak że rozumie. - Później wpadliśmy na pomyśl, że spędzimy razem dzień. Niestety Louis i Liam się wykruszyli bo musieli iśc do pracy wiec zostałam z Niallem i Harrym tym brunetem w loczkach.
- O jezu ten uroczy! - oczy Pauli zamieniły się w pięciozłotówki.
- Tak tak ten. - zaśmiałam się. - No więc... Posprzątałam w pokoju i łazience. W końcu  przebrałam się i poszliśmy z chłopakami na skatepark. Blondas nauczył mnie jeździć na desce! Umiem nawet robić trik! - uniosłam tryumfalnie ręce w górę,
- Muahah! Nie zabiłaś się?! Nie wierzę, ze nie zaliczyłaś ani jednej gleby?! -  moja kochana przyjaciółka śmiała się ze mnie aż nią skręcało.
-  Pf! Okropna jesteś! Parę zaliczyłam.. Ale nie ważne! Później poszliśmy na taką a'la domówkę do  znajomego Nicolasa. Trochę mnie sponiewierało i spałam z Niallem.
- Spałaś z Niallem?! - oburzyła się.
- Cholerka ale nic nie zaszło!
- Dobra, dobra!
- Paula wiesz dobrze jak jest u mnie jeśli chodzi o związki..
- No tak masz rację.  Coś jeszcze ciekawego się działo?
- Ah no tak zapomniałam powiedziec Ci najważniejszego... No bo mieszka tutaj jeszcze jeden chłopak, Zayn. Nie wspominałam Ci bo widziałam go tylko raz i to nie było za przyjemne spotkanie. W nocy jak się obudziłam to zeszłam do kuchni napić sie. I on tam był. Rozmawialiśmy chwilę i wywnioskowałam, że ma jakieś kłopoty. Tylko nie doszłam do tego jakie. Postaram się coś wymyślić, żeby mu pomóc bo widać, że go to przytłacza.
- Julka, dlaczego ty zawsze musisz brać takie sprawy we właśne ręce? Może on nie chce pomocy?
- Może chce tylko jeszcze o tym nie wie?
- Głupia jestes i nie ogarniam już twojego toku myślenia.
- Idziemy dzisiaj razem z Zaynem i Niallem na miasto. Więc  może jakiś lepszy kontakt z nim złapie?
- No możliwe. Sama nie wiem.
- Dobra kochanie a ty jak spędziłaś ostatnie dnie?
- Oj! Byłam na imprezie u tej Kaśki, blondynka od nas ze szkoły ta maniurka, kojarzysz?
- Ta wypindrzona pizdeczka?
- Tak tak ona. - no faktycznie była u nas w szkole grupka dziewczyn a 'przewodziła' nimi właśnie ta Kaśka. Nie lubiałyśmy się z nią wiec zdziwiło mnie dlaczego Paula u niej była. Maniura kleiła się do każdego chłopaka po kolei i pewnie dała nie jednemu.
- Aha. Co ty tam robiłaś?
- A dużo by opowiadać. Michał mnie tam wziął. No bo Kaśka jest teraz z Tomkiem.
- Tomkiem?! Naszym Tomkiem?!
- Tak.
- Ja pierdole. - Tomek był naszym przyjacielem. No moze nie aż tak bliskim jak Michał ale był.- Myślałam, żeon też nie przepada za nią..
- Też tak myślałam. No ale nie mnie jest oceniać. W każdym razie fajna biba była! Przyszła masa ludzi. Poznałam tyle nowych osób że masakra! W tym jednego chłopaka.
- Chłopaka? Mrru.. mów dalej.
- Ma na imie Miłosz. Jest uroczy. Wyższy ode mnie, dobrze zbudowany, brunet no i ma te piękne brązowe oczy do których sama wiesz że mam słabość!
- No, no, no. Widzę, że zapowiada sie ciekawie?
- Sama nie wiem. Na razie nie zapeszajmy.
- Ale masz jego numer?
- No oczywiście!
- No to elegansio! Dobra kocie ja już się zbieram bo jest po 15 a umówiłam się z chłopakami.
- Okej. Odezwiesz się za niedługo?
- Jasne. Miłego dnia. Kocham Cię. - posłałam jej buziaka i rozłączyłam się.
Zamknęłam laptopa i wstalam z łóżka podchodząc do okna, za którym toczyła się walka między słońcem a chmurami. Jak na razie chmury zdecydowanie wygrywały.  Przebrałam się, wymalowałam oczy maskarą i narysowałam kreskę na powiecie. Rozpuściłam włosy i wyszłam z pokoju.

Zayn

Już prawie 16. Pasuje iść i powiedziec Julce, że nie idę. W prawdzie jeszcze nie wymyśliłem jak to zrobię ale spontanicznie coś wymyślę. Wyciągnąłem słuchawki z uszu i odłożyłem mp4 na komodę.  Ogarnąłem moje włosy z totalnego nieładu i wyszedłem  z pokoju rozmyślając co jej powiem. Na moje nieszczęście Julka właśnie wyszła z pokoju.
- O hej! Już gotowy? - była roześmiana że nie miałem serca jej zawodzić.
- Tak. Znaczy się nie, no bo wiesz jednak nie mogę iść z wami. - podrapałem się po karku.
- Co? Dlaczego?
- Bo.. muszę załatwić pewną sprawę. - kompletnie nie wiedziałem co powiedzieć. - Przepraszam.- wślizgnąłem się do swojego pokoju z powrotem.
Jestem idiotą - pomyślałem. Albo może nie? Nie ma sensu żebym spędzał z nią wiecej czasu. Nie zasługuje na takiego kolegę. Jestem przecież z tej niższej półki.. Chłopcy mają pracę, studia, szkołę.. A ja? Jedno wielkie nic. Nie nadaje się do niczego. A Julia zasługuje na wszystko co dobre. Chyba niepotrzebnie zacząłem z nią rozmawiać w nocy. Gdyby nie to wszystko nadal byłoby tak pozornie łatwe.  Włożyłem ponownie słuchawki w uszy i położyłem się do łóżka.

Julia

- Nie wierzę, że Zayn nas olał.. - przeżywałam to nadal kiedy siedzieliśmy w parku na ławce.
- Musisz się przyzwyczaić.
- To znaczy? O co ci chodzi?
- Chodzi mi o to że Zayn ostatnio w ogóle się z nami nie trzyma. Ostatnio siedzieliśmy ze sobą może miesiąc lub więcej temu. Nawet nie wiem co mu się stało..
- Nie próbowaliście z nim o tym pogadać?
- Taa jasne że próbowaliśmy ale on jest coraz bardziej zamknięty w sobie i nie chce powiedzieć ani słowa. Utrzymuje się przy wersji że nic mu nie jest.
- Może pasowałoby to zmienić?
- Co masz na myśli?
- No bo wiesz.. Będę tutaj mieszkać trochę dłużej no i nie chciałabym żeby Zayn siedział sam w pokoju, kiedy my będziemy świetnie się bawić piętro niżej. To nie jest w moim stylu i napewno tak nie będzie. Nie pozwolę na to,
- Nie wiem czy coś wskórasz ale okej. Niech Ci będzie, próbuj.
- Co robimy?
- Może gorąca czekolada?
- O tak!
Wstaliśmy i łapiąc Nialla pod rękę ruszyliśmy w stronę kawiarni. Usiedliśmy w rogu pomieszczenia. Kelner podał nam menu, za które podziękowaliśmy i wybraliśmy od razu gorące czekolady i pucharki lodów. Zamówienie dostaliśmy dość szybko. Na początek pochłonęlismy lody przepijając je czekoladą. Kiedy opróżniliśmy już wszystko Niall zapłacił i wyszliśmy udając się w kierunku domu. Doszliśmy do niego jakoś przed 19. Czas bardzo szybko zleciał. Pożegnałam się z chłopakiem i weszłam do siebie, gdzie znów przebrałam się w strój po domu jak wcześniej. Włosy upięłam w koka i zeszłam na dół. Zadzwoniłam do Louisa.
- Hej. - zaczęłam.
- No hej młoda. Jak tam?
- W porządku. Wróciłam chwilę temu do domu. Byliśmy z Niallem na czekoladzie i w parku.
- O to świetnie. Fajnie było?
- Tak, tak fajnie. A kiedy będziesz? Właściwie kiedy będziecie?
- Do godzinki powinniśmy już być. A czo?
- Może jakiś seansik?
- Idealny pomysł.
- W takim razie do zobaczenia.
- No hej, hej.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon. Położyłam się na kanapie. Włączyłam MTV i zaczęłam oglądać 'Co na to tato?'. Byłam tak pochłonięta show, że nie zorientowałam się, że już jest tak późno. Po mieszkaniu rozległ sie dźwięk dzwonka. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Do domu wparował Louis z Liamem. Rozkazałam im iść umyć rece a sama poszłam podgrzać im spaghetti. Kiedy zjedli usiedliśmy przy telewizji.
- To co oglądamy? - zapytałam.
- Wybieraj coś. - Liam podał mi pudło z płytami.
Przez chwilę grzebałam w pudle po czym wyciągnęłam płytę z napisem 'Ted'.
- O ta może być. - podałam ją Liamowi.
- Dobra to włączamy.
- Dobra ale idę na chwilę do góry jeszcze. - wstałam i szybkim krokiem doszłam do schodów, na których spotkałam się z Niallem. - O dobrze, że Cię widzę. Idź do salonu oglądamy fillm. - wskazałam palcem na sofę i poszłam do siebie po chipsy, które miałam schowane w szafce. Zapomnialam o nich kiedy chciałam oglądać film sama. Podeszłam do szafki i wyjęłam z niej dwie paczki chipsów. Przy zamykaniu drzwiczek zleciał na podłogę jakis kawałek papieru. Wzięłam go do rąk.
' O 24 na huśtawce w ogrodzie. Będę czekać.
~Zayn. '

O cholera. Totalnie mnie zamurowało. Zerknęłam na zegarek. Dochodziła 21. Schowałam kartkę do szafki i zbiegłam na dół. Akurat zaczynał się film. Usadowiłam się wygodnie między Louisem a Liamem i otworzyłam chipsy wsypując je do półmiska. 
- Zaczynamy seans! - zakomunikował śmiesznym głosem Louis i klasnął w ręce.

__________

Przepraszam, ze tak długoooo :* ! 
Piszcie jak się podoba!