czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 3 (Julia)


- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie. - Louis popatrzył na mnie i delikatnie się uśmiechnął.
- Dobra czyli pan Louis jest moją rodziną, tak? - jeju jak to cholernie dziwnie brzmiało. Pierwszy no w sumie drugi raz widzę kolesia na oczy a okazuje się, że jest moją rodziną.
- Tak. Według archiwalnych wiadomości - adwokat przeglądał papiery - pan Louis jest twoim bratem.
Co? Kompletnie mnie zamurowało. Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać.
- Niee. To nie może być prawda. - wyrwałam nerwowo papiery z rąk adwokata.  Faktycznie na papierku  było napisane czarno na białym że jesteśmy spokrewnieni i że ten cholerny Louis jest moim bratem. Nie wytrzymałam emocji. Rzuciłam papier na stół i wybiegłam z sali. Usiadłam na schodach i schowałam głowę w dłoniach. To jest jakiś pieprzony koszmar. Po latach pojawia się mój yyy ' brat' ? Zaszła chyba jakas pomyłka to nie może być prawdą.
- Hej kochanie nie martw się. - Dorota otoczyła mnie ramieniem.
- Czy to prawda? Czy to na prawdę jest mój brat?
- Wygląda na to że tak. - wzruszyła ramionami. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że to on ma pierwszeństwo do przejęcia opieki nad Tobą?
- Tak.. Dlatego może tak to boli. Nie znam go i troszkę boję się jak to będzie. Obiecaj mi że mnie nie zostawisz.
- Nigdy. - przytuliłam się do niej mocno.
Było mi strasznie smutno. Myślałam, że opiekę nade mną przejmie Dorota. Tylko ona była moją rodziną. A tu nagle pojawia się mój rzekomy brat i to właśnie on ma się mną opiekować. Drżałam na myśl tej wiadomości.
- Ekhm. Możemy porozmawiać? - odwróciłam się. Louis stał troszkę zestresowany.
Dorota pocałowała mnie w czoło i zostawiła nas samych. Chłopak usiadł obok mnie.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że możesz mnie nie akceptować. W końcu widzimy się dopiero drugi raz w życiu a jestem twoim bratem. - zamilkł. - Cholera jak to dziwnie brzmi. Jesteśmy rodzeństwem chociaż w ogóle się nie znamy. Rozumiesz? - zerknął na mnie. Wzruszyłam bezradnie ramionami. - Mama kiedy była w ciąży ze mną rodzice się rozstali. Mieszkaliśmy wtedy w Doncaster w Wielkiej Brytanii. Po moich narodzinach ojciec postanowił o mnie walczyć. Mama była bezsilna i przegrała walkę. Wyjechała do Polski i tutaj poznała twojego ojca, potem urodziłaś się Ty. I tak potoczyły się nasze losy. Niby rodzeństwo a nie wiedzieliśmy nawet o swoim istnieniu. - parknął bezsilnym śmiechem.
- Los bywa okrutny. - chłopak kiwnął głową popierając moje słowa. - I co teraz będzie? Będziesz się mną opiekował?
- A chciałabyś? - odwrócił głowę w moją stronę.
- Sama nie wiem... Prawie w ogóle się nie znamy. - pokręciłam głową. - Dasz mi trochę czasu na przemyślenie tego wszystkiego?
- Oczywiście. Tylko nie przekładaj tego na później. Za tydzień wylatuję do Londynu. Od Ciebie zalezy czy sam czy z Tobą. - położył dłon na moim ramieniu. - Ciesze się, że Cię poznałem. - uśmiechnał się i odszedł.

***

- Co mam robić? - jechałyśmy właśnie w stronę domu.
- Nie wiem. Chcesz go poznać bliżej? W końcu to Twój brat. - Dorota była skoncentrowana totalnie na jeździe. Po części na pewno było jej smutno, że pojawił się Lou i zabierze mnie.
- Tak. Chce go poznać bliżej. Może mamy dużo wspólnego i nie będzie aż tak źle? - byłam pewna tego co mówię.
- To może warto spróbować? - uśmiechnęła się zatrzymując auto pod moim domem. - Weszłabym ale śpieszę się do firmy. Mam parę zleceń do zrealizowania. Trzymaj się.
- Dziękuję za wszystko. - pocaałowałam ją i wyszłam.
Przyszłam do domu i od razu przebrałam się w dresy. Chciałam przemyśleć sobie tą całą sytuacje z Louis'em ale jakoś nawet nie miałam na to ochoty. Wziełam telefon w dłoń i wykręciłam numer do Pauli.
- Hej! Może wpadniesz do mnie?
- Okej! Będę za chwilkę.
No tak u niej chwilka to chwilka. Po 10minutach blondyna stała już w drzwiach domu. Nalałam nam coli i usiadłyśmy na kanapie w salonie.
- No opowiadaj co tam u Ciebie? - pociągnęła łyk coli.
- Oj dużo się porobiło. Mam brata, ogarniasz?
- No chyba sobie jaja robisz?! - otworzyła szeroko swoją mordeczkę z niedowierzaniem.
- Mówię serio. Nazywa się.. Louis, Louis.. Kurcze jak to było. - zamyśliłam się. - O! Wiem, Louis Tomlinson.
- Dość że masz brata to jeszcze ma jakies angielskie imie i nazwisko! Totalny odlot. Fajny w ogóle jest? - uniosła jedną brew do góry.
- No całkiem niezły. - uśmiechnęłam sie szyderczo.
- I co teraz? Jedziesz do niego czy zostajesz z Dorotą? - Pauli głos wydał się bardziej poważny niz do tej pory.
- Sama nie wiem. Chce go bliżej poznać w końcu jest moim bratem. Ale troszkę się boję.
- Jula! Nie zastanawiaj się tylko jedź z nim. Musisz go poznać! - złapała mnie za rękę. - A jak się u niego zadomowisz to mnie zaprosisz! - zaśmiała się.
- Masz rację. Jak nie pojadę to będę żałować. A chyba raczej lepiej żałować czegoś co się zrobiło niż tego czego się nie zrobiło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz