czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 6 (Julia)


Po dwóch godzinach nasz samolot wylądował na lotnisku w Londynie. Razem z Louisem poczekaliśmy jak wszyscy opuszczą pokład i dopiero wtedy wygramoliliśmy się na zewnątrz. Byłam tu parę sekund ale już uwielbiałam angielskie klimaty. Zeszłam ze schodów i odwróciłam się w stronę blondasa. Przeciągnął się i wziął głęboki wdech.
- Nie ma to jak Anglia! - wyszczerzył się.
Machnęłam na niego ręką i przekładając brązowy pas od torebki przez ramię ruszyłam w stronę wejścia na lotnisko. Tak jak przypuszczałam w środku panowało kompletne zamieszanie, ludzie przepychali sie między sobą. Poczekałam na Louisa i złapałam się jego ręki. Jeszcze brakowało mi tego żebym zgubiła się na londyńskim lotnisku! Stanęliśmy przy taśmie, po której w kółko przesuwały się bagaże. Wypatrywaliśmy w spokoju swoich. Z minuty na minute ludzi przy taśmie ubywało a naszych bagaży nie było.
- Cholera! Gdzie one są? - jęknęlam zdenerwowana.
- Hmm. Lecą! - zaśmiał się pod nosem i wskazał palcem na ' nadjeżdżające ' torby. Zagarnęliśmy je i wyszliśmy z budynku udając się w stronę parkingu.
- Czym się dostaniemy do Ciebie?
- Już czeka na nas auto. - zdawało się że przeszliśmy cały parking kiedy przed moimi a właściwie naszymi oczami otworzyły się drzwi czarnej BMW.
- No siema Lou! - z auta wyskoczył jakiś brunecik w loczkach.
- Siema! - przybili sobie żółwik. - Sam przyjechałeś?
- E nie. Niall siedzi w aucie bo mama dzwoni. - obaj wybuchneli śmiechem.
- Dobra poznajcie się. Jula to jest Harry, Harry to jest Julka. Moja siostra.
- Łał nie wiedziałem że masz siostrę. Hej Julka. - chłopak wyciągnął w moją stronę rękę.
- Hej. - złapałam za jego dłoń i poczułam bijące od niego ciepło.
- Miło Cię poznać.  Mam nadzieję, że nie oszalejesz mieszkając z nami. - chłopak ciągnął dalej. - Czasami bywamy okropni!
- Oj tam. Damy radę! - uśmiechnęłąm się w ich stronę.
- Louis sierotko! W końcu jesteś! - z samochodu wysiadl kolejny facet i przywitał się z moim bratem. Zmierzył mnie wzrokiem. - A ty pewnie jesteś Julka? - posłał w moją stronę ciepłe i miłe spojrzenie.
- Taa. - wykrztusiłam z siebie i zmusiłam się do sztucznego uśmiechu.
- Dobra wsiadajmy i chodźmy coś zjeść bo jestem troooszkę głodny! Ty Jula też? - Lou popatrzył na mnie otwierając przede mną drzwi.
- No w sumie zjadłabym coś. - poklepałam się po brzuchu. - Może pizza Lou? - wybuchnęlismy śmiechem na samą myśl o moim ostatnim gotowaniu.
- Aha! Widzę, ze będziemy się idelanie dogadywać. - zaśmiał się Harry i odpalił auto.
Siedziałam z tyłu razem z Niallem a Louis zajął miejsce z przodu. Starałam się nie zwracać uwagi na mojego sąsiada ale oczy same mnie tam wiodły. Na moje nieszczęście on w tym samym momencie patrzył na mnie i nasze oczy spotkały się. Momentalnie odwróciłam wzrok. Założyłam słuchawki na uszy i podkulając nogi oparłam się o zagłówek. W uszach leciała nutka : Lana Del Rey - You Can Be The Boss. Jak już na moją osobę przystało zaczęłam nucić piosenkę pod nosem. Blondyn wyciągnął mi jedną z słuchawek.
- Jula! Weź puść tą piosenkę głośniej! Uwielbiam ją! - ku mojemu zdziwieniu chłopak był pełen entuzjazmu. Jak prosił tak zrobiłam.
Po chwili pierwsze nuty roznosiły się po aucie.
- You tase like the fourth  of July Malt  liquor on your  breath my, my
I love You but I don't know why. -  zaczęłam śpiewać.
Refren prześpiewaliśmy razem. Dołączyli się do nas Lou i Harry. Przekrzykiwaliśmy się nawzajem.  Po skończonej piosence wybuchnęłiśmy wszyscy śmiechem.
- Już wiem kto będzie ze mną śpiewał! - Harry obrócił się w moją stronę roześmiany od ucha do ucha.
- Tee lepiej patrz na drogę. Dopiero tutaj przyjechałam i nie mam zamiaru zginąć. - zaśmialiśmy się a Loczek poslusznie skupił się na jeździe.
- Długo jeszcze bo umrę z głoooodu. - okazało się ze blondasek obok był niezłym marudą.
- No właśnie! Dolączam się do pytania. - klepnęłam się po brzuchu.
- Nie marudźcie już tak! - wtrącił Harry. - Zdaję mi się że mamy dwóch Niallów. A to nie dobrze. - skierował wzrok na Louisa.
- Oj tam! Damy radę ziomek. - klepnął go po plecach.
Po paru minutach dotarliśmy pod KFC. Wzięłam ze sobą torbę i  poszłam za chłopakami.
Usiedliśmy przy stoliku w rogu knajpy. Schowaliśmy nosy w menu i zastanawialiśmy się co kupimy.
- Hm. Ja chce longera, frytki i te kurczaczki. Plus oczywiście pepsi. - chłopcy pozamawiali całe tacki fast-food  ( w końcu to Brytania helloł! ). Ja zamówiłam sałatkę, tortillę i colę. Wszyscy jedli aż im się uszy trzęsły. Nim się obejrzałam tacka Nialla była już pusta!  Skończyłam jeść sałatkę i wzięłam się za tortillę. Mrr jak ja dawno nie jadłam tortilli. Szybko ja pochłonęłam i pociągnęłam colę przez słomkę. Chłopcy zamówili jeszcze frytki na wynos i poszliśmy do auta.
- Ale się nażarłem. Trzeba to jakoś spalić. - Niall oparł się i wywalił brzuch do góry.
Taa ja tez się nażarłam ale kogo to obchodziło? Loczek odpalił auto i po godzinie jazdy dojechaliśmy na miejsce. Zaparkowaliśmy przed dość dużym domem. Niall wziął moją torbę i weszliśmy do środka. Ogromny salon połączony z kuchnią w jasnej kolorystyce od  razu rzucił się w oczy. Apropo rzucania.. Gdy tylko przekroczyliśmy próg domu Lou pobiegł i rzucił sie na kanapę krzycząc coś w stylu ' Nareszcie w domu! ' kompletny palant!
- Blondas! Zaprowadzisz Julkę do pokoju? - braciszek rzucił w Nialla poduszką.
- Jasne, chodź. - niosąc moją torbę wylazł po schodach a ja za nim. Za schodami ciągnął się dość długi korytarz a po prawej i lewej stronie drzwi. Pewnie do pokoi chłopaków. W końcu dotarliśmy na koniec korytarza i chłopak otworzył drzwi. Ogromne pomieszczenie  w jasnych kolorach co za bardzo mi sie nie spodobało bo z reguły lubię balansować kolorami. Na myśl od razu przyszło mi farbowanie, ale to juz następnym razem..
- Dobra to ty się rozgość. Do zobaczenia później. - chłopak odłożył mój bagaż i zniknął za drzwiami. Rzuciłam się od razu na łóżko zwijając się w kuleczkę. Byłam tak zmęczona że nawet nie zdjęłam butów i zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz