Przebudziłam się i zerknęłam na telefon, który tradycyjnie
leżał pod poduszką. Godzina 3:50. Julka idiotko śpij! Przekręcałam się z boku
na bok ale nadal nie mogłam zasnąć. Położyłam sie na plecach i gapiąc się w
sufit przez głowe przebiegały mi obrazki z ostatnich dni. Poznanie Lou, który
później okazuje się moim bratem i wpada na wieczorną kolacje - pizze - którą
przypalam! Po dwóch dniach wsiadamy do samolotu i przylatujemy tutaj. Poznaję
znów nowych ludzi, z którymi świetnie się bawię. Moje życie totalnie wywaliło
się do góry nogami. No ale powiem szczerze fajnie jest w takiej pozycji.
Zwlekłam się z łóżka i ciężkimi ruchami doszłam do drzwi. Skierowałam się w
lewo do schodów, po których bezszelestnie zeszłam do kuchni. Strasznie chciało
mi się pić więc otworzyłam lodówkę i wyjęłam sok, który nalałam sobie do
szklanki. Zanurzyłam usta w zimnym soku. Usiadłam na blacie przy oknie i
wpatrywałam się w gwieździste niebo. Wysączyłam resztę soku i odkładając
szklankę wyszłam z kuchni. Skręcając na schody wpadłam na kogoś kompletnie
tracąc dech w piersiach.
- Cholera jasna! - wrzasnął KTOŚ.
- Ojeju, przepraszam. Nie widziałam cię. - od razu próbowałam opanować sytuację.
- Patrz jak chodzisz! - z cienia wyłowił się wyższy ode mnie chłopak z ciemnymi włosami.
- A ty musisz być od razu taki nie miły? - wpieniało mnie takie zachowanie. Zachowywał się jak pieprzona damulka, której złamał się paznokieć.
- A ty nie masz innego zajęcia tylko plątanie się po MOJEJ kuchni? - mocno zaakcentował przedostatnie słowo. - A tak w ogóle kim ty jesteś, co?
- Dla twojej uwagi teraz to jest też MOJA kuchnia. - zaakcentowałam to równie mocno jak on. - Jestem siostrą Louisa.
- Yhy. - wymamrał pod nosem i poszedł w stronę kuchni.
- Dupek. - powiedziałam po cichu i wyszłam do siebie. Rzuciłam się na łóżko przykrywając się po same uszy i zasnęłam.
Przebudziłam się jakoś po 11. Za oknem pogoda typowo angielska. Pochmurne niebo z odrobiną wiatru. Dzięki Bogu nie padało. Zwlekłam się z łóżka i rozciągając się weszłam do łazienki. Przemyłam się i zdjęłam piżamę. Ubrałam bieliznę, którą miałam w łazience i wróciłam do pokoju ubrać spodnie, białą bokserkę i bluzę . Włosy tradycyjnie spięłam w kok i wyszłam z pokoju. Pantofle! Przypomniałam sobie o nich stawając na płytki. Szybko wróciłam po papcie i zbiegłam do kuchni.
- O hej Jula! Chcesz herbatę? - blondas (Niall) właśnie zalewał sobie napój.
- Tak - ziewnęłam. - poproszę.
- Wyspałaś się? - zerknął na mnie zalewając mój kubek.
- Tak. Miałam jedynie pobudkę po trzeciej. - skrzywiłam się.
- A! W takim razie już wiem kto sie tak tłukł. - zaśmiał się odkładając czajnik na swoje miejsce
- Zeszłam tylko napić się soku. - posłodziłam sobie herbatę. - To pewnie ten... no jak on ma na imię? - zamyśliłam się - O wiem!Zayn, to pewnie on.
- Czyli on też o tak wczesnej porze krzątał się po domu?
- Na to wygląda. Spotkałam się z nim wychodząc po schodach. Ale nasze spotkanie nie zaliczam do najlepszych. - zanurzyłam usta w herbacie.
- Ojoj! Co się działo? - zaciekawiony usiadł bliżej mnie.
- W sumie nic szczególnego. Wpadłam na niego niechcący a ten od razu z pretensjami do mnie typu ' Patrz jak chodzisz! '. On zaawsze taki jest?
- Czasami. Ma cholernie trudny charakter i szczerze mówiąc jak na razie nikt do niego nie dotarł. Jedynie twój brat jakoś go trzyma za przeproszeniem, za pysk i przywołuje do porządku.
- Czyli zapowiada się idealnie! - wywaliłam oczami.
Niall zaproponował wspólne zrobienie śniadania, przytaknęłam na jego słowa i zaczęliśmy robić tosty. Najpierw masło później szynkę i ser. Włożyliśmy tosty do opiekacza i przygotowaliśmy talerze, ketchup i nóż. Po paru minutach śniadanie było już na talerzach. Posmarowałam tosta ketchupem i wbiłam zęby w chleb. No tak... Ser ciągnął się okropnie. Na mojej brodzie zwisał ser, Niall wybuchnął śmiechem i zanurzył usta w herbacie.
- Masz jakieś plany na dziś? - zapytałam kończąc śniadanie.
- E raczej nie. - pokiwał głową. - A masz jakiś plan?
- Może chcesz wypaść ze mną na miasto, kupiłabym coś mojej przyjaciółce?
- Jasne, czemu nie! - na jego twarzy pojawił sie ogromny uśmiech.
- Wytrzyj się brudasie bo jesteś brudny! - podeszłam do niego i ścierką wytarłam plamy na jego twarzy.
- Dzięęki! - nasze oczy spotkały się. Nie dobrze, nie dobrze!
- Spoko. - odwróciłam wzrok i zaniosłam talerze do zmywarki. - Ja lece się przebierać.
- Okej, to za 20 min? - odwrócił się w moją stronę. Przytaknęłam i poszłam do siebie.
Czas na odwieczny problem każdej kobiety, CO MAM UBRAĆ? Po dziesięciu minutach, w których biegałam po pokoju i zaglądałam do szafek i (jeszcze) niewypakowanych walizek wyjęłam zestaw, który wydawał mi się odpowiedni. Zarzucając torbę na ramię wyszłam z pokoju.
14:15
Chodzimy po sklepach już ponad godzinę! Porażka nic nie mogę znaleźć.
- Chodź jeszcze tutaj - Niall wskazał ręką na sklep po lewej stronie. - A później pójdziemy do kawiarni, ok?
- W porządku. - weszliśmy do sklepu i od razu porozsiewaliśmy się oboje między półkami i wieszakami. Wtajemniczyłam go wcześniej w to co lubi Paula wiec wiedziała, że jak coś znajdzie to przyjdzie. Szperałam między wieszakami dość długo aż w końcu znalazłamkoszulę, szorty, naszyjnik i udało mi się upolować buty! Myślę, że prezenty się jej spodobają!
- Niaall. Wszystko kupiliśmy. - uśmiechnęłam się do chłopaka, który widać było, ze jest już zmęczony tą cała gonitwą.
- Okej! W takim razie chodźmy do kawiarni. - zabraliśmy papierowe torby z zakupami i ruszyliśmy w stronę kawiarni. Dotarliśmy do niej po dosłownie dwóch minutach. Zajęliśmy miejsca w rogu pomieszczenia. Wzięliśmy menu i zanurzyliśmy w nich nosy.
- Ja poproszę gorącą czekoladę i lody śmietankowe. - kelner podszedł do nas z kartką i długopisem.
Mężczyzna zapisał o co poprosiłam i czekał na zamówienie Nialla, który najwyraźniej w ogóle go nie widział i nadal grzebał w menu.
- Ekhm. - chrząknęłam. Blondas popatrzył na mnie. - Pan czeka na zamówienie od Ciebie.
- To samo. - powiedział kompletnie zmieszany. - A co zamówiłaś? - wyszczerzył zęby kiedy kelner odszedł.
- Gorącą czekoladę i lody śmietankowe. - zaśmiałam się.
- O! Idealnie, wiesz co dobre. - parsknął śmiechem.
Zaśmiałam się razem z nim po czym założyłam rękę na rękę i czekałam na moje zamówienie.
- Tak w ogóle Jula czym się interesujesz?
- No wiesz w tym poprzednim życiu - przewróciłam oczami.- Z reguły połowe dnia spędzałam w szkole, później chodziłam na treningi koszykówki no i znów do domu nauka na następny dzień i tak zlatywało...
- No tak szkoła, szkoła i jeszcze raz nauka.
- A ty?
- No w sumie podobnie. Studiuuję!
- Aha! No tak medycynka! Może zostaniesz moim prywatnym lekarzem,co ty na to? - uniosłam jedną brew w gorę.
- A co jeśli powiem, że ide na ginekologię?
Wybuchłam śmiechem a on razem ze mną. No tak nie ma co pierwsze koty za płoty. Nie dawno go poznałam a już mamy swietne kontakty. Ciesze się! Kelner przyniósł nam czekoladę i lody.
- Smacznego. - wyłożył pucharki i szklanki z tacki.
- Cholera jasna! - wrzasnął KTOŚ.
- Ojeju, przepraszam. Nie widziałam cię. - od razu próbowałam opanować sytuację.
- Patrz jak chodzisz! - z cienia wyłowił się wyższy ode mnie chłopak z ciemnymi włosami.
- A ty musisz być od razu taki nie miły? - wpieniało mnie takie zachowanie. Zachowywał się jak pieprzona damulka, której złamał się paznokieć.
- A ty nie masz innego zajęcia tylko plątanie się po MOJEJ kuchni? - mocno zaakcentował przedostatnie słowo. - A tak w ogóle kim ty jesteś, co?
- Dla twojej uwagi teraz to jest też MOJA kuchnia. - zaakcentowałam to równie mocno jak on. - Jestem siostrą Louisa.
- Yhy. - wymamrał pod nosem i poszedł w stronę kuchni.
- Dupek. - powiedziałam po cichu i wyszłam do siebie. Rzuciłam się na łóżko przykrywając się po same uszy i zasnęłam.
Przebudziłam się jakoś po 11. Za oknem pogoda typowo angielska. Pochmurne niebo z odrobiną wiatru. Dzięki Bogu nie padało. Zwlekłam się z łóżka i rozciągając się weszłam do łazienki. Przemyłam się i zdjęłam piżamę. Ubrałam bieliznę, którą miałam w łazience i wróciłam do pokoju ubrać spodnie, białą bokserkę i bluzę . Włosy tradycyjnie spięłam w kok i wyszłam z pokoju. Pantofle! Przypomniałam sobie o nich stawając na płytki. Szybko wróciłam po papcie i zbiegłam do kuchni.
- O hej Jula! Chcesz herbatę? - blondas (Niall) właśnie zalewał sobie napój.
- Tak - ziewnęłam. - poproszę.
- Wyspałaś się? - zerknął na mnie zalewając mój kubek.
- Tak. Miałam jedynie pobudkę po trzeciej. - skrzywiłam się.
- A! W takim razie już wiem kto sie tak tłukł. - zaśmiał się odkładając czajnik na swoje miejsce
- Zeszłam tylko napić się soku. - posłodziłam sobie herbatę. - To pewnie ten... no jak on ma na imię? - zamyśliłam się - O wiem!Zayn, to pewnie on.
- Czyli on też o tak wczesnej porze krzątał się po domu?
- Na to wygląda. Spotkałam się z nim wychodząc po schodach. Ale nasze spotkanie nie zaliczam do najlepszych. - zanurzyłam usta w herbacie.
- Ojoj! Co się działo? - zaciekawiony usiadł bliżej mnie.
- W sumie nic szczególnego. Wpadłam na niego niechcący a ten od razu z pretensjami do mnie typu ' Patrz jak chodzisz! '. On zaawsze taki jest?
- Czasami. Ma cholernie trudny charakter i szczerze mówiąc jak na razie nikt do niego nie dotarł. Jedynie twój brat jakoś go trzyma za przeproszeniem, za pysk i przywołuje do porządku.
- Czyli zapowiada się idealnie! - wywaliłam oczami.
Niall zaproponował wspólne zrobienie śniadania, przytaknęłam na jego słowa i zaczęliśmy robić tosty. Najpierw masło później szynkę i ser. Włożyliśmy tosty do opiekacza i przygotowaliśmy talerze, ketchup i nóż. Po paru minutach śniadanie było już na talerzach. Posmarowałam tosta ketchupem i wbiłam zęby w chleb. No tak... Ser ciągnął się okropnie. Na mojej brodzie zwisał ser, Niall wybuchnął śmiechem i zanurzył usta w herbacie.
- Masz jakieś plany na dziś? - zapytałam kończąc śniadanie.
- E raczej nie. - pokiwał głową. - A masz jakiś plan?
- Może chcesz wypaść ze mną na miasto, kupiłabym coś mojej przyjaciółce?
- Jasne, czemu nie! - na jego twarzy pojawił sie ogromny uśmiech.
- Wytrzyj się brudasie bo jesteś brudny! - podeszłam do niego i ścierką wytarłam plamy na jego twarzy.
- Dzięęki! - nasze oczy spotkały się. Nie dobrze, nie dobrze!
- Spoko. - odwróciłam wzrok i zaniosłam talerze do zmywarki. - Ja lece się przebierać.
- Okej, to za 20 min? - odwrócił się w moją stronę. Przytaknęłam i poszłam do siebie.
Czas na odwieczny problem każdej kobiety, CO MAM UBRAĆ? Po dziesięciu minutach, w których biegałam po pokoju i zaglądałam do szafek i (jeszcze) niewypakowanych walizek wyjęłam zestaw, który wydawał mi się odpowiedni. Zarzucając torbę na ramię wyszłam z pokoju.
14:15
Chodzimy po sklepach już ponad godzinę! Porażka nic nie mogę znaleźć.
- Chodź jeszcze tutaj - Niall wskazał ręką na sklep po lewej stronie. - A później pójdziemy do kawiarni, ok?
- W porządku. - weszliśmy do sklepu i od razu porozsiewaliśmy się oboje między półkami i wieszakami. Wtajemniczyłam go wcześniej w to co lubi Paula wiec wiedziała, że jak coś znajdzie to przyjdzie. Szperałam między wieszakami dość długo aż w końcu znalazłamkoszulę, szorty, naszyjnik i udało mi się upolować buty! Myślę, że prezenty się jej spodobają!
- Niaall. Wszystko kupiliśmy. - uśmiechnęłam się do chłopaka, który widać było, ze jest już zmęczony tą cała gonitwą.
- Okej! W takim razie chodźmy do kawiarni. - zabraliśmy papierowe torby z zakupami i ruszyliśmy w stronę kawiarni. Dotarliśmy do niej po dosłownie dwóch minutach. Zajęliśmy miejsca w rogu pomieszczenia. Wzięliśmy menu i zanurzyliśmy w nich nosy.
- Ja poproszę gorącą czekoladę i lody śmietankowe. - kelner podszedł do nas z kartką i długopisem.
Mężczyzna zapisał o co poprosiłam i czekał na zamówienie Nialla, który najwyraźniej w ogóle go nie widział i nadal grzebał w menu.
- Ekhm. - chrząknęłam. Blondas popatrzył na mnie. - Pan czeka na zamówienie od Ciebie.
- To samo. - powiedział kompletnie zmieszany. - A co zamówiłaś? - wyszczerzył zęby kiedy kelner odszedł.
- Gorącą czekoladę i lody śmietankowe. - zaśmiałam się.
- O! Idealnie, wiesz co dobre. - parsknął śmiechem.
Zaśmiałam się razem z nim po czym założyłam rękę na rękę i czekałam na moje zamówienie.
- Tak w ogóle Jula czym się interesujesz?
- No wiesz w tym poprzednim życiu - przewróciłam oczami.- Z reguły połowe dnia spędzałam w szkole, później chodziłam na treningi koszykówki no i znów do domu nauka na następny dzień i tak zlatywało...
- No tak szkoła, szkoła i jeszcze raz nauka.
- A ty?
- No w sumie podobnie. Studiuuję!
- Aha! No tak medycynka! Może zostaniesz moim prywatnym lekarzem,co ty na to? - uniosłam jedną brew w gorę.
- A co jeśli powiem, że ide na ginekologię?
Wybuchłam śmiechem a on razem ze mną. No tak nie ma co pierwsze koty za płoty. Nie dawno go poznałam a już mamy swietne kontakty. Ciesze się! Kelner przyniósł nam czekoladę i lody.
- Smacznego. - wyłożył pucharki i szklanki z tacki.
Kiedy nastepny ???? ;D
OdpowiedzUsuńkieeedyy 9? :)
OdpowiedzUsuńdlaczego nie dodajesz 9-tego rozdziału ???;/
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?
OdpowiedzUsuńwidze ze juz wyjebalas na te opowiadania?
OdpowiedzUsuńno totalnie olany blog.. nawet nie chce się odp na pytania kiedy następny? spoko. a mi już się tu nie chce zaglądać .. dziękuję za uwagę do widzenia
OdpowiedzUsuńNo co jest? Czemu tak dlugo nic nie dodajesz? CHCEMY WIECEJ! CHCEMY WIECEJ!
OdpowiedzUsuńEj co się dzieję ... ?
OdpowiedzUsuńta na górze ma racje ^ ale japie.rdole... no teraz szczerze mówiąc to masz całe te opowiadania w du.pi i ch.uj :)pozdro
OdpowiedzUsuńPs. ostatni raz wchodzi na tą stronke.. tracisz fanów