czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 8 (Julia)


Przebudziłam się  i zerknęłam na telefon, który tradycyjnie leżał pod poduszką. Godzina 3:50. Julka idiotko śpij! Przekręcałam się z boku na bok ale nadal nie mogłam zasnąć. Położyłam sie na plecach i gapiąc się w sufit przez głowe przebiegały mi obrazki z ostatnich dni. Poznanie Lou, który później okazuje się moim bratem i wpada na wieczorną kolacje - pizze - którą przypalam! Po dwóch dniach wsiadamy do samolotu i przylatujemy tutaj. Poznaję znów nowych ludzi, z którymi świetnie się bawię. Moje życie totalnie wywaliło się do góry nogami. No ale powiem szczerze fajnie jest w takiej pozycji. Zwlekłam się z łóżka i ciężkimi ruchami doszłam do drzwi. Skierowałam się w lewo do schodów, po których bezszelestnie zeszłam do kuchni. Strasznie chciało mi się pić więc otworzyłam lodówkę i wyjęłam sok, który nalałam sobie do szklanki. Zanurzyłam usta w zimnym soku. Usiadłam na blacie przy oknie i wpatrywałam się w gwieździste niebo. Wysączyłam resztę soku i odkładając szklankę wyszłam z kuchni. Skręcając na schody wpadłam na kogoś kompletnie tracąc dech w piersiach.
- Cholera jasna! - wrzasnął KTOŚ.
- Ojeju, przepraszam. Nie widziałam cię. - od razu próbowałam opanować sytuację.
- Patrz jak chodzisz! - z cienia wyłowił się wyższy ode mnie chłopak z ciemnymi włosami.
- A ty musisz być od razu taki nie miły? - wpieniało mnie takie zachowanie. Zachowywał się jak pieprzona damulka, której złamał się paznokieć.
- A ty nie masz innego zajęcia tylko plątanie się po MOJEJ kuchni? - mocno zaakcentował przedostatnie słowo. - A tak w ogóle kim ty jesteś, co?
- Dla twojej uwagi teraz to jest też MOJA kuchnia. - zaakcentowałam to równie mocno jak on. - Jestem siostrą Louisa.
- Yhy. - wymamrał pod nosem i poszedł w stronę kuchni.
- Dupek. - powiedziałam po cichu i wyszłam do siebie. Rzuciłam się na łóżko przykrywając się po same uszy i zasnęłam.
Przebudziłam się jakoś po 11. Za oknem pogoda typowo angielska. Pochmurne niebo z odrobiną wiatru. Dzięki Bogu nie padało.  Zwlekłam się z łóżka i rozciągając się weszłam do łazienki. Przemyłam się i zdjęłam piżamę. Ubrałam bieliznę, którą miałam w łazience i wróciłam do pokoju ubrać spodniebiałą bokserkę i bluzę . Włosy tradycyjnie spięłam w kok i wyszłam z pokoju. Pantofle! Przypomniałam sobie o nich stawając na płytki. Szybko wróciłam po papcie i zbiegłam do kuchni.
- O hej Jula! Chcesz herbatę? - blondas (Niall)  właśnie zalewał sobie napój.
- Tak - ziewnęłam. - poproszę.
- Wyspałaś się? - zerknął na mnie zalewając mój kubek.
- Tak. Miałam jedynie pobudkę po trzeciej. - skrzywiłam się.
- A! W takim razie już wiem kto sie tak tłukł. - zaśmiał się odkładając czajnik na swoje miejsce
- Zeszłam tylko napić się soku. - posłodziłam sobie herbatę. - To pewnie ten... no jak on  ma na imię? - zamyśliłam się - O wiem!Zayn, to pewnie on.
- Czyli on też o tak wczesnej porze krzątał się po domu?
- Na to wygląda. Spotkałam się z nim wychodząc po schodach. Ale nasze spotkanie nie zaliczam do najlepszych.  - zanurzyłam usta w herbacie.
- Ojoj! Co się działo? - zaciekawiony  usiadł bliżej mnie.
- W sumie nic szczególnego. Wpadłam na niego niechcący a ten od razu z pretensjami do mnie typu ' Patrz jak chodzisz! '.  On zaawsze taki jest?
- Czasami. Ma cholernie trudny charakter i szczerze mówiąc jak na razie nikt do niego nie dotarł. Jedynie twój brat jakoś go trzyma  za przeproszeniem, za pysk i przywołuje do porządku.
- Czyli zapowiada się idealnie! - wywaliłam oczami.
Niall zaproponował wspólne zrobienie śniadania, przytaknęłam na jego słowa i zaczęliśmy robić tosty. Najpierw masło później szynkę i ser. Włożyliśmy tosty do opiekacza i przygotowaliśmy talerze, ketchup i nóż. Po paru minutach śniadanie było już na talerzach. Posmarowałam tosta ketchupem i wbiłam zęby w chleb. No tak... Ser ciągnął się okropnie. Na mojej brodzie zwisał ser, Niall wybuchnął śmiechem i  zanurzył usta w herbacie.
- Masz jakieś plany na dziś? - zapytałam kończąc śniadanie.
- E raczej nie. - pokiwał głową. - A masz jakiś plan?
- Może chcesz wypaść ze mną na miasto, kupiłabym coś mojej przyjaciółce?
- Jasne, czemu nie! - na jego twarzy pojawił sie ogromny uśmiech.
- Wytrzyj się brudasie bo jesteś brudny! - podeszłam do niego i ścierką wytarłam plamy na jego twarzy.
- Dzięęki! - nasze oczy spotkały się. Nie dobrze, nie dobrze!
- Spoko. - odwróciłam wzrok i zaniosłam talerze do zmywarki. - Ja lece się przebierać.
- Okej, to za 20 min? - odwrócił się w moją stronę. Przytaknęłam i poszłam do siebie.
Czas na odwieczny problem każdej kobiety, CO MAM UBRAĆ? Po dziesięciu minutach, w których biegałam po pokoju i zaglądałam do szafek i (jeszcze) niewypakowanych walizek wyjęłam zestaw, który wydawał mi się odpowiedni. Zarzucając torbę na ramię wyszłam z pokoju.

14:15
Chodzimy po sklepach już ponad godzinę! Porażka nic nie mogę znaleźć.
- Chodź jeszcze tutaj -  Niall wskazał ręką na sklep po lewej stronie. - A później pójdziemy do kawiarni, ok?
- W porządku. - weszliśmy do sklepu i od razu porozsiewaliśmy się oboje między półkami i wieszakami. Wtajemniczyłam go wcześniej w to co lubi Paula wiec wiedziała, że jak coś znajdzie to przyjdzie. Szperałam między wieszakami dość długo aż w końcu znalazłamkoszulę, szortynaszyjnik i udało mi się upolować buty! Myślę, że prezenty się jej spodobają!
- Niaall. Wszystko kupiliśmy. - uśmiechnęłam się do chłopaka, który widać było, ze jest już zmęczony tą cała gonitwą.
- Okej! W takim razie chodźmy do kawiarni. - zabraliśmy papierowe torby z zakupami i ruszyliśmy w stronę kawiarni. Dotarliśmy do niej po dosłownie dwóch minutach. Zajęliśmy miejsca w rogu pomieszczenia. Wzięliśmy menu i zanurzyliśmy w nich nosy.
- Ja poproszę gorącą czekoladę i lody śmietankowe. - kelner podszedł do nas z kartką i długopisem.
Mężczyzna zapisał o co poprosiłam i czekał na zamówienie Nialla, który najwyraźniej w ogóle go nie widział i nadal grzebał w menu.
- Ekhm. - chrząknęłam. Blondas popatrzył na mnie. - Pan czeka na zamówienie od Ciebie.
- To samo. - powiedział kompletnie zmieszany. - A co zamówiłaś? - wyszczerzył zęby kiedy kelner odszedł.
- Gorącą czekoladę i lody śmietankowe. - zaśmiałam się.
- O! Idealnie, wiesz co dobre. - parsknął śmiechem.
Zaśmiałam się razem z nim po czym założyłam rękę na rękę i czekałam na moje zamówienie.
- Tak w ogóle Jula czym się interesujesz?
- No wiesz w tym poprzednim życiu - przewróciłam oczami.-  Z reguły połowe dnia spędzałam w szkole, później chodziłam na treningi koszykówki no i znów do domu nauka na następny dzień i tak zlatywało...
- No tak szkoła, szkoła i jeszcze raz nauka.
- A ty?
- No w sumie podobnie. Studiuuję!
- Aha! No tak medycynka! Może zostaniesz moim prywatnym lekarzem,co ty na to? - uniosłam jedną brew w gorę.
- A co jeśli powiem, że ide na ginekologię?
Wybuchłam śmiechem a on razem ze mną. No tak nie ma co pierwsze koty za płoty. Nie dawno go poznałam a już mamy swietne kontakty. Ciesze się! Kelner przyniósł nam czekoladę i lody.
- Smacznego. - wyłożył pucharki i szklanki z tacki.

9 komentarzy:

  1. Kiedy nastepny ???? ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. dlaczego nie dodajesz 9-tego rozdziału ???;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  4. widze ze juz wyjebalas na te opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
  5. no totalnie olany blog.. nawet nie chce się odp na pytania kiedy następny? spoko. a mi już się tu nie chce zaglądać .. dziękuję za uwagę do widzenia

    OdpowiedzUsuń
  6. No co jest? Czemu tak dlugo nic nie dodajesz? CHCEMY WIECEJ! CHCEMY WIECEJ!

    OdpowiedzUsuń
  7. ta na górze ma racje ^ ale japie.rdole... no teraz szczerze mówiąc to masz całe te opowiadania w du.pi i ch.uj :)pozdro

    Ps. ostatni raz wchodzi na tą stronke.. tracisz fanów

    OdpowiedzUsuń